Niedużych rozmiarów książeczka, a w środku aż trzy jeszcze mniejsze, oryginalnie wydawane osobno, czyli trzy w cenie jednego. Dobra formuła jak na książkę wypełnioną przez obserwacje z supermarketów.
No, nie tylko ze sklepów. W pierwszych dwóch mikroksiążeczkach Ernaux umieściła też migawki ze środków transportu zbiorowego i z różnych miejsc użytku publicznego. Bohater zbiorowy to francuskie społeczeństwo na przestrzeni półwiecza. Zapiski zawarte w pierwszej z książeczek zaczynają się od 1985 roku, a te z ostatniej kończą się w październiku 2013, ale jest jeszcze krótki dodatek, a w środku masa retrospekcji sięgających do lat 60., więc wychodzi pół wieku.
Pierwsze dwie książki — Dziennik zewnętrzny i Życie nieosobiste — pokazują ludzi na ulicy, w kolejkach sklepowych i w pojazdach komunikacji podmiejskiej. Rozmawiają, czytają, żebrzą, całują się, a Annie Ernaux to utrwala. Czytanie tych scenek jedna po drugiej przypomina oglądanie Koyaanisqatsi, tyle że bez muzyki i zmian natężenia. Tu i ówdzie pisarka dodaje coś od siebie, jakiś zdawkowy komentarz społeczny. Niejeden autor zrobiłby z tego obszerny esej, francuska Noblistka jest lakoniczna i trudno tego nie docenić. Radykalność tej metody przydaje twórczości Ernaux konkretu i ciężaru.
Największe wrażenie robi tekst numer trzy - Spójrz na te światła, kochanie. Dlaczego? Bo Ernaux ograniczyła się wyłącznie do obserwacji z hipermarketu Auchan, w którym robiła zakupy co kilka dni w 2012 i 2013 roku. No, robiła je także w innych latach, ale zapiski prowadziła właśnie wtedy, w sumie przez niecałe 12 miesięcy. Spisała zachowania klientów, rozmowy z kasjerami, techniczne rozwiązania usprawniające zakupy, zmiany położenia stoisk dla najbogatszych, najbiedniejszych i tych, którzy czytają książki oraz prasę.
Z tego wszystkiego skomponowała obraz społeczeństwa późnokapitalistycznego, z subtelnie podaną krytyką neoliberalizmu. Ernaux pisze o dyskontowych superpromocjach jako o mechanizmach maskujących skutki gargantuicznego rozwarstwienia dochodów. Pisze o przemocy wywoływanej przez zbyt szeroki wybór jogurtów i o dostosowywaniu się jako o jedynym możliwym wyborze społeczności typu late capitalism.
A jednocześnie nie jest to literatura podszyta złością i żółcią. Ernaux lubi zakupy. Wszystko się spina.
Nie jest to literatura fascynująca. Jest to literatura skłaniająca do zastanowienia.
4,5/6
PS. Na zdjęciu ostatnia płyta, jaka wyszła w barwach Hevhetii. Szkoda, że ostatnia. Będę tęsknił.



