Późny debiut (autor już pod pięćdziesiątkę), za to dopracowany i o czymś ważnym, co nie jest wcale normą. Tragikomiczna opowieść o alkoholizmie, bez moralizatorstwa i bez ekshibicjonistycznego rwania szat.
Nie wiem, czy Milo Janáč ma doświadczenia podobne do jego bohatera, nie szukałem informacji, nie pytałem. Jeśli tak, to bardzo mi przykro. Może to tylko kreacja literacka, a protagonista Miło, niemiło jest jakąś sumą doświadczeń pijaków z małego miasteczka na wschodzie Słowacji (Gelnicy — autor jest jej rzecznikiem prasowym, XD).
No bo tak: chleje od rana do kolejnego rana, nieudolnie prowadzi knajpę, doprowadzając do gigantycznych strat, budzi się w różnych miejscach, w których łatwiej o kamień niż o poduszkę pod głową, a po otarciu się o śmierć i trafieniu na SOR — żłopie dalej. A z drugiej strony — jego CV (gdyby je napisał) miałoby wspólne punkty z kwestionariuszem autora (np. piekarz, barman, bezrobotny). Tu porzucam śledztwo.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia pijaka, który jednakowoż nie użala się nad swoim losem. Przeciwnie — nieustannie drwi ze wszystkich użytecznych ekonomicznie członków społeczeństwa, którzy rano idą do pracy zamiast spać w rowie. Romantyzuje swoje pijaństwo, przytacza dziesiątki zabawnych anegdotek, a tym samym tekst bardziej przypomina Tortilla flat Steinbecka niż Pod Mocnym Aniołem (żeby przytoczyć wyłącznie znakomite książki o alkoholizmie).
Czy to dobrze? Chyba tak. Tekst trudno odebrać jako zachętę do pijaństwa, raczej ostrą przestrogę, ale nie ma poczucia, że jest się pouczanym. I tak zęby cierpną. A śmiejemy się jednocześnie.
Nie jest to literackie arcydzieło. Ale nie jest to też książka nieistotna, jakich wiele. I trzeba dodać, że cały tekst naszpikowany jest licznymi cytatami i kryptocytatami z klasyki literatury, z Tortillą flat włącznie. Przegapiłem chyba większość z nich i wcale mi nie wstyd.
4/6
PS. Dzisiaj bez muzyki, bo obfotografowałem na tym blogu chyba wszystkie moje płyty Davida Kollara, gitarzysty z Prešova, miasta sąsiadującego z Gelnicą. Jak zwykle zachęcam do słuchania Davida, a ja wrzucam zdjęcie z pieskiem.



