Niewydane dotąd mikroformy Kapuścińskiego. Jeżeli Lapidaria były krótkie i zwięzłe, to zapiski z Zegara piaskowego są mistrzostwem oszczędnego słowa.
“Czytelnik” wypuścił właśnie bardzo piękną pozycję uzupełniającą biblioteczkę z Kapuścińskim. Malutki tomik — nieco ponad sto stron, ale obejmujący nie tylko notki reportera, ale też poruszający wiersz Modlitwa do Nieznanego Julesa Supervielle’a oraz fragment Garstki piasku Norwida. Pewnie według zamysłu Kapuścińskiego. Całość była przygotowana do druku jeszcze w roku 1984, ale nigdy się nie ukazała, bo dla cenzury w dogorywającym PRL‑u to było zbyt krytyczne, za mocne. A potem jakoś się zapomniało.
Co do zwięzłej formy — notki Kapuścińskiego dziś by rewolucyjne nie były, bo tysiące podobnych publikuje się dziś na Facebooku i ex-Twitterze. Ale to są teksty z innej epoki. Przypomina się formuła Zapisków na pudełku od zapałek Umberto Eco, ale przecież włoski erudyta oszukiwał — jego minieseje nie zmieściłby się na żadnym prawdziwym pudełku. A teksty Kapuścińskiego już tak. Nie wszystkie. Ale duża ich część. Niektóre potrzebowałyby pudełka po herbacie. Co najwyżej.
Można to połknąć na raz, bo rozmiar XXS. Ale mi ta książeczka zajęła ze dwa tygodnie. Podczytywałem sobie te notki po kilka, w międzyczasie, wśród innych lektur. Bo nie są to myśli wesołe.
Pomiędzy drobnymi relacjami z czytanych książek czy odbytych rozmów pojawiają się celne diagnozy dotyczące geopolityki, neokolonializmu, regresu kultury, niepokojów społecznych. Czytam, że odwrót od sytuacji demokratycznej do totalitarnej jest zawsze cofnięciem cywilizacyjnym. Albo że despoci różnią się pod wieloma względami, ale jedna cecha jest im wspólna — nie mają poczucia humoru. A potem otwieram wiadomości i czytam o szantażu nuklearnym Putina, stanie wojennym w Korei albo o sypiącym się rządzie francuskim.
Nie jest to lektura krzepiąca. Ale nagle okazało się, że aktualna. Jakiś czas temu byłoby to tylko otwieranie archiwum interesującego tylko historyków literatury najnowszej, a teraz już nie. Dobry moment. Albo raczej bardzo niedobry. Tak czy siak, warto mieć i podczytywać.
5/6
PS. Muzyka zupełnie bez związku, ale — podobnie jak Kapuściński — ładnie wydana. W środku dwie płyty ze współczesną muzyką — powiedzmy — poważną (bo kończy się właściwie na ludowo), ale podaną leciutko, z ujmującym akordeonem i gitarą Miloša Železňáka. Muzyka na każdej z tych płyt jest taka sama, ale pomiędzy kompozycjami czytane są krótkie fragmenty tekstu — na jednym cedeku po słowacku, a na drugim po angielsku. Tekstu ładnego, podobnie jak u Kapuścińskiego zwięzłego, tylko jakoś dziwnie związanego z działaniem magicznych grzybków, co mnie w tym wszystkim najmniej interesuje. Tak czy siak, ciekawe wydawnictwo ze Słowacji, z mojej ulubionej Hevhetii.