Etnohorror, czyli “Dżozef” Jakuba Małeckiego
Koszmarna historia o drewnianym koźle mieszkającym w umyśle bohatera to bardzo sugestywny miks folkloru i grozy. Trudno się oderwać.
Recenzje książek dobrych, złych i brzydkich. Bez zdjęć z latte przy kominku i bez śmiesznych kotków. Sautée z solą i pieprzem.
Koszmarna historia o drewnianym koźle mieszkającym w umyśle bohatera to bardzo sugestywny miks folkloru i grozy. Trudno się oderwać.
Nowiutka powieść Małeckiego nie wnosi do młodej prozy polskiej nic szczególnie nowego, ale fragmenty poświęcone II wojnie światowej są warte uwagi i wybijają się ponad średnią. Widać, że pisarz włożył w nie kawał serca.
Wokół Dygotu i kolejnych książek Jakuba Małeckiego udało się rozkręcić tak dobrą kampanię promocyjną w social mediach i blogosferze, że nie chciało mi się żadnej z nich czytać. A jednak byłoby szkoda, bo Dygot to dobra powieść. Nie wiem, jak