In Rock wznawia klasyczną już Satysfakcję Wyszogrodzkiego, czyli biografię The Rolling Stones polskiego autorstwa. Uaktualnione wydanie kończy się na chwilę przed koncertem w Warszawie z 2018 roku. Czy będzie kolejna edycja książki?
Nie byłoby w tym nic dziwnego. Satysfakcja. Historia The Rolling Stones Daniela Wyszogrodzkiego jest wzorcową biografią muzyczną — szczegółową, ale nie przegadaną, pełną ciekawostek i anegdot, ale bez kilometrowego wyliczania kolejnych gitar i szklanek wypitej whiskey. Wyszogrodzki jest fanem całkowicie zafiksowanym na punkcie Stonesów, a nie etatowym biografem trzaskającym kolejną pozycję w bibliografii. Satysfakcję czyta się z przyjemnością, od czasu do czasu z wypiekami na twarzy — nawet, jeżeli zna się historię Stonesów na tyle dobrze, że trudno spodziewać się czegoś całkowicie nowego.
Z pewnością ogromną zaletą tej książki jest jej eklektyczny charakter. Tekst był pisany przez lata, dzięki czemu mógł zespolić w organiczną całość najróżniejsze drobniejsze formy — recenzje płyt, relacje z koncertów, próbki przekładów piosenek, informacje o rarytasach wydawniczych itp. To dobrze — książka nie nudzi, czytelnik nie może narzekać na monotonię stylu. Zwłaszcza, że Wyszogrodzki wprost tryska pozytywną energią i zaraża czytelnika swoim poczuciem humoru. To naprawdę nie jest zbyt często spotykana cecha biografów.
Ale jak zwykle bez łyżki dziegciu się nie obejdzie. Świetnie, że każde wydanie Satysfakcji jest wzbogacane o kolejną część poświęconą najnowszej historii zespołu — dzięki temu dostajemy m.in. entuzjastyczną recenzję płyty Blue & Lonesome oraz kolejną garść relacji koncertowych.
Wygląda jednak na to, że najwyższy czas nieco odchudzić tekst. Gdy autor wypuszczał na rynek pierwsze wydanie Satysfakcji, był rok 1989 i nikt nie myślał wtedy o tym, że seksistowskie żarty z kolejnych dziewczyn Stonesów nie są w dobrym guście. A może już wtedy były passé? Moim zdaniem przyjemność lektury psują uwagi na temat urody żon, narzeczonych, córek oraz bliższych znajomych Micka Jaggera i spółki. Dodajmy do tego niewybredne żarty na temat homoseksualizmu (tu ofiarą biografa pada Elton John) i już wiadomo, że przydałyby się skróty.
W dodatku dobry humor czytelnika psują też od czasu do czasu kąśliwe uwagi na temat mizernej jakości artystycznej wszelkich innych (tzn. różnych od Stonesów i Beatlesów, choć z wyłączeniem McCartneya, bo on też chałturzył) gałęzi rocka, m.in. psychodelii, glamu, rocka progresywnego, punk rocka i grunge’u. Wyszogrodzki nie znosi EL&P, dlatego nie zostawia na nich suchej nitki, koncerty Pink Floyd porównuje do cyrkowych sztuczek, a Pearl Jam wysyła na śmietnik historii. Aż się chce zacytować Jokera — why so serious?
Oddajmy Danielowi Wyszogrodzkiemu sprawiedliwość — Satysfakcja bije na głowę zdecydowaną większość dostępnych na rynku biografii muzycznych, także tych importowanych ze Stanów. Decyduje o tym autentyczna miłość do muzyki i ogromna pasja, z jaką pisana jest książka. Ale wydanie siódme mogłoby mieć dopisek: poprawione.
Póki co, ciągle: 3,5/5
PS. Tekst w nieco skróconej wersji ukazał się w 31. numerze magazynu “Lizard”. Razem z moim felietonem, masą recenzji muzycznych i dużym wywiadem z Damianem Bydlińskim. Magazyn można sobie kupić w sklepie Audio Cave.
PS2. A tu moja stara plejlista ze Stąsami. Taka sprzed 4 lat. Dzisiaj pewnie ułożyłbym jeszcze dłuższą. No i wiadomo, że najlepiej słuchać Exile On Main Street, i tyle.