Idol z grzywką czy intelektualista rocka? Bezkompromisowy artysta postpunkowy czy ukryty za nowofalową estetyką fan starego rocka z lat 70.? Poeta rocka czy profesjonalny producent muzyczny? Grzegorz Ciechowski był trochę każdym z nich. A przede wszystkim powołał do życia jeden z najbardziej oryginalnych zespołów rockowych na polskiej scenie muzycznej – Republikę. Jej pierwsze dwie płyty, Nowe Sytuacje i Nieustanne Tango, na stałe wpisały się w kanon polskiego rocka, choć od śmierci lidera zespołu w tym roku minie 15 lat. Czy to nie wystarczający powód, by przyjrzeć się Republice i tekstom Grzegorza Ciechowskiego raz jeszcze?
Nowe Sytuacje
Wyjątkowy status Republiki i Obywatela G.C. nie wynika ani z całkowicie nowatorskiej koncepcji muzycznej (była mocno osadzona na wzorach brytyjskich, zwłaszcza na muzyce nowofalowej grupy XTC), ani z literackiego geniuszu Ciechowskiego (który nieźle znał się na poezji współczesnej i sprawnie ją przenosił na grunt rockowy, ale potrafił też wpływać na mielizny). Siłą Republiki było coś zupełnie innego – konsekwentna dyscyplina w wykorzystaniu ascetycznej stylistyki oraz kreowanie spójnej konstrukcji świata. Od pierwszych przebojów radiowych, poprzez Nowe Sytuacje i Nieustanne Tango, aż po utwory zarejestrowane na chwilę przed śmiercią Ciechowski snuł tę samą historię. Opowieść o człowieku zagubionym w świecie przypominającym trochę kafkowski labirynt, a trochę orwellowską utopię z Roku 1984 (obaj byli ulubionymi pisarzami Obywatela G.C.), szukającym w miłości ucieczki przed lękiem.
Miłość i śmierć
Eros i Tanatos, taniec miłości i śmierci – to motywy przenikające niemal każdy bardziej udany utwór Ciechowskiego, a także oba kultowe albumy Republiki z lat 80. Oto piękna fordanserka / która dawno zmarła w moich rękach – śpiewa Ciechowski w Nieustannym Tangu, utworze dyskretnie nawiązującym do stanu wojennego (nie strzelajcie do orkiestry / jeśli oni zginą przyjdą lepsi). Eros i Tanatos pojawia się też w Śmierci w Bikini – chyba najlepszym erotyku Ciechowskiego. Jest to piosenka o obsesyjnym pragnieniu miłości graniczącej ze śmiercią (ma krew zabarwi oceany / więc całuj mnie i ciągle całuj (…) chcę wiedzieć jak są zimne gwiazdy), ale jej tytuł implikuje wyraźnie zimnowojenne skojarzenie – na atolu Bikini Stany Zjednoczone dokonały ponad dwudziestu prób z bronią jądrową.
Balansowanie na granicy pomiędzy językiem miłosnym i językiem aluzji politycznych decydowało o mocy wielu tekstów Ciechowskiego. Piosenka Paryż Moskwa 17:15 to wyznanie miłosne zawierające zarówno nawiązania do Dziewięciu bram twojego ciała Apollinaire’a (mistrzowskiego popisu poezji erotycznej), jak i aluzje do napięć politycznych między Wschodem i Zachodem. Z kolei Arktyka z Nowych Sytuacji, dzięki wykorzystaniu motywu Syberii wyjątkowo silnie kojarząca się z polską martyrologią narodową – zwłaszcza, że Ciechowski jako absolwent polonistyki chętnie do narodowej tradycji literackiej nawiązywał – jest tak naprawdę piosenką o kończącej się miłości (i bryła lodu skuje pokój nasz nasz nasz nasz / będziemy w lodzie klęczeć kochać jeść jeść jeść jeść / pod naszym łóżkiem będzie szalał wiatr wiatr wiatr wiatr / nie wyjedziemy do cieplejszych stref stref stref stref). Prawie jak w barokowej poezji metafizycznej – metafora bierze się z pomieszania języka miłosnego oraz języka polityki.
Rock w antyutopii
Lider Republiki od samego początku swojej drogi twórczej podsuwał słuchaczom tropy literackie, których identyfikowanie oraz interpretowanie stawało się wyzwaniem dla każdego fana zespołu. Przy okazji wydania płyty Nowe Sytuacje Ciechowski powoływał się na Rok 1984 Orwella – sugerując, że powieść jest kluczem do prawidłowego odczytania całego cyklu piosenek. W rezultacie pierwsi fani Republiki spisywali Rok 1984 z audycji Radia Wolna Europa, a Grzegorz Ciechowski zyskał status pierwszego samozwańczego intelektualisty polskiej sceny rockowej.
Trzeba jednak przyznać, że miks rocka i literatury w wykonaniu Ciechowskiego i Republiki reprezentuje poziom arcymistrzowski – Nowe Sytuacje nie są soundtrackiem do Orwella, lecz doskonale skonstruowaną autorską antyutopią subtelnie nawiązującą do literackiego pierwowzoru na poziomie konstrukcji świata (trochę jak David Bowie na płycie Diamond Dogs). Język natomiast zainspirowany jest poetyką Apollinaire’a z tomu Kaligramy (tego poetę Ciechowski umieścił na pierwszym miejscu w przewrotnej liście największych rockandrollowców wszech czasów w Przesłuchaniu dla czasopisma „Tylko Rock” w 1992 roku, obok m.in. Brunona Schulza i Johna Bartha). Warto dodać, że pojawiający się w utworze Znak „=” Centralny Wyrównywacz zapożyczony został z opowiadania Kurta Vonneguta – kolejnego literackiego patrona Ciechowskiego, do którego muzyk nawiązywał również w piosenkach radiowych oraz na drugiej, najbardziej chyba skończonej artystycznie płycie Nieustanne Tango (Układ sił, System nerwowy, Hibernatus).
Na płytach z lat 90. Orwella i Vonneguta stopniowo wypierali inni pisarze – Franz Kafka oraz Bruno Schulz. Zwłaszcza na Republice marzeń, której tytuł stanowi nawiązanie do jednego z opowiadań Brunona Schulza. Niestety, pod względem artystycznym są one zdecydowanie mniej udane niż orwellowskie Nowe Sytuacje oraz Nieustanne Tango. Ale stanowią też dowód na konsekwencję w artystycznych dążeniach Ciechowskiego – nawet wtedy, gdy najbardziej zbliżył się do konwencjonalnej stylistyki rockowej, nie porzucał literackich wzorców ani spójnej wizji świata jako labiryntu bez wyjścia.
Muzyka w czarno-białe pasy
Połączenie rocka i literatury to jeszcze nie wszystko. A co z samą muzyką? Na dwóch płytach z lat 80. i na wczesnych singlach była ona równie intrygująca, co teksty Grzegorza Ciechowskiego. Co prawda muzycy Republiki czerpali garściami z brytyjskiej Nowej Fali, jednak na polskim gruncie było to niesłychanie świeże i porywające. Zwłaszcza, że ekspresyjne piosenki Republiki otrzymały odpowiednią oprawę graficzną – konsekwentny minimalistyczny design, czarno-białe pasy na okładkach płyt, czarne ubrania i białe krawaty. Na początku lat 80. to robiło naprawdę duże wrażenie.
Nie da się jednak ukryć, że już na pierwszej płycie Republiki znalazły się elementy wykraczające poza nowofalowe standardy. Przede wszystkim partie fletu – świetnie komponujące się z ascetyczną muzyką zespołu, jednak zaczerpnięte z zupełnie innych źródeł. Ciechowski wyraźnie wzorował się na Ianie Andersonie z Jethro Tull, co najlepiej słychać w Śmierci w Bikini, czyli najlepszej nowofalowej piosence polskiej sceny rockowej. Natomiast wstęp do słynnej Białej flagi Ciechowski pożyczył od Cata Stevensa – co również może być niemałym zaskoczeniem. Na płycie Siódma Pieczęć słyszymy też akordy klawiszowe pożyczone od Deep Purple, a w wywiadach Ciechowski chętnie przyznawał się do fascynacji Frankiem Zappą. Niestety, daleko było mu do wirtuoza, pewnie dlatego najbardziej udane utwory Republiki znalazły się na wczesnych, ascetycznych i minimalistycznych płytach z lat 80.
Śmierć na pięć
Republika wróciła do formy w 1998 roku – płycie Masakra pod względem muzycznym i tekstowym bliżej było do Nieustannego Tanga niż do nieudanej Republiki Marzeń. Pracę nad kolejnym albumem przerwała nagła śmierć Ciechowskiego podczas nagłej operacji tętniaka serca. W jaki sposób Ciechowski dopowiedziałby historię rozpoczętą w 1981 roku? Wystarczy nadmienić, że gdy wydane zostały piosenki z niedokończonej płyty, trwały na ten temat zażarte dyskusje – np. o tym, czy Śmierć na pięć zawiera skończony tekst, czy też był to dopiero zarys utworu.
Powołany niedawno do istnienia projekt Nowe Sytuacje (czyli muzycy Republiki i gościnni wokaliści – ostatnio byli to: Jacek Bończyk, Natalia Pikuła z zespołu Drekoty oraz Ryszard Tymon Tymański) cieszy się dużą frekwencją na koncertach oraz bardzo żywiołowym odbiorem. To chyba najlepszy dowód na to, że Republika była na polskiej scenie rockowej zjawiskiem wyjątkowym. Dalej tańczmy tango – nieustanne tango…
Artykuł ukazał się pierwotnie w 21 numerze kwartalnika “Lizard Magazyn” (21/2016)