Nauka latania, czyli „Pieśń Salomonowa” Toni Morrison

toni morrison pieśń salomonowa

Jedy­ny syn Salo­mo­na, Jake,

Przyjdź buba yal­le! Przyjdź buba tambi!

O słoń­ce się otarł, nim zle­ciał na brzeg.

Przyjdź kon­ka yal­le! Przyjdź kon­ka tambi!

 

Sta­ry Salo­mon, czło­wiek powszech­nie sza­no­wa­ny w swo­im małym mia­stecz­ku gdzieś na Połu­dniu, nauczył się latać. Pew­ne­go dnia po pro­stu wzbił się w powie­trze i odle­ciał do domu – do Afry­ki. Jake nie był jego jedy­nym synem, ale tyl­ko jego uda­ło się Salo­mo­no­wi pochwy­cić i unieść ze sobą w powie­trze. Nie­ste­ty, Jake spadł. W przy­szło­ści będzie mu się szczę­ści­ło – sta­nie się jed­nym z naj­bo­gat­szych czar­nych far­me­rów w całej oko­li­cy. I dla­te­go będzie musiał umrzeć. Za to jego syn, Macon Nie­bosz­czyk (idio­tycz­ne nazwi­sko to wynik pomył­ki urzęd­ni­ka), wyje­dzie na Pół­noc i będzie zna­ko­mi­cie pro­spe­ru­ją­cym wła­ści­cie­lem licz­nych nie­ru­cho­mo­ści. Czy to dzię­ki bło­go­sła­wień­stwu sta­re­go Salomona?

 

Czar­na pani upa­dła na wznak.

Przyjdź buba yal­le! Przyjdź buba tambi!

Po zie­mi ją rzu­ca­ło, kwi­li­ła jak ptak

Przyjdź kon­ka yal­le! Przyjdź kon­ka tambi!

 

Trze­cia powieść Toni Mor­ri­son z 1977 roku to książ­ka, w któ­rej realizm łączy się z mitem, wni­kli­wa ana­li­za czar­no­skó­rych spo­łecz­no­ści na pół­no­cy i na połu­dniu USA prze­pla­ta się z alu­zja­mi biblij­ny­mi, a klu­czem do histo­rii rodu Maco­na Nie­bosz­czy­ka jest piosenka-wyliczanka śpie­wa­na przez czar­no­skó­re dzie­ci. Pieśń Salo­mo­no­wa to książ­ka nie­zwy­kła rów­nież z inne­go powo­du – nie wystę­pu­je w niej ani jeden bia­ły bohater. 

I mimo że w patriar­chal­nej murzyń­skiej spo­łecz­no­ści głów­ną rolę odgry­wa­ją męż­czyź­ni (na poły mitycz­ny sta­ry Salo­mon, Jake-Macon Nie­bosz­czyk, jego syn Macon i wnuk, zwa­ny Mle­cza­rzem), jest to rów­nież poru­sza­ją­ca opo­wieść o losach kobiet. To one rodzą w bólach, bro­nią sie­bie i innych przed nie­szczę­ściem, grze­bią kości i opła­ku­ją zmar­łych. A tak­że śpie­wa­ją pie­śni, w któ­rych żywa jest pamięć o prze­szło­ści. Jak Piłat Nie­bosz­czyk, sio­stra Maco­na (męskie imię było wybra­ne przez ojca na chybił-trafił z Biblii), któ­ra śpie­wa sta­rą wyli­czan­kę o chłop­cu spa­da­ją­cym z nie­ba na brzeg i czar­nej pani wiją­cej się w bólach poro­do­wych. Ale gdy jest taka potrze­ba, Piłat potra­fi też wbić nóż w ser­ce męż­czyź­nie pró­bu­ją­cym skrzyw­dzić jej dziecko.

 

O Salo­mo­nie, zosta­wiasz mnie tu,

Kła­ki baweł­ny pozba­wią mnie tchu!

O Salo­mo­nie, zosta­wiasz mnie tak,

Tu jarz­mo bia­łych przy­gnie­cie mnie łap!

 

Pieśń Salo­mo­no­wa, podob­nie jak wszyst­kie pozo­sta­łe książ­ki Toni Mor­ri­son, jest histo­rią o tra­gicz­nym losie całych poko­leń czar­no­skó­rych Ame­ry­ka­nów, któ­rych korze­nie się­ga­ją cza­sów nie­wol­nic­twa. Jest to rów­nież książ­ka pięt­nu­ją­ca rasizm, sta­le obec­ny w histo­rii Ame­ry­ki od same­go począt­ku powsta­nia Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Dale­ko jej jed­nak do obra­zu wyide­ali­zo­wa­ne­go – czar­no­skó­rzy boha­te­ro­wie ksią­żek Toni Mor­ri­son powie­la­ją rasi­stow­skie podzia­ły two­rzo­ne przez bia­łych i nie­ustan­nie mno­żą akty prze­mo­cy. Wymie­rzo­ne i w obcych, i w swoich. 

Dla­te­go wła­śnie jed­nym z naj­waż­niej­szych wąt­ków powie­ści jest czar­ny ter­ro­ryzm, któ­re­go korze­nie się­ga­ją aż do pierw­szych lat po I woj­nie świa­to­wej. Bo już wte­dy zda­rza­ły się odwe­to­we akty ter­ro­ru wymie­rzo­ne w przy­pad­ko­wo wybra­nych bia­łych ludzi. W latach 60. ten wła­śnie ruch zdo­by­wa nie­po­ko­ją­co groź­ne roz­mia­ry – zawsze jako zemsta za dozna­ne krzyw­dy. Głów­ny boha­ter powie­ści, Mle­czarz Nie­bosz­czyk, nie widzi w fana­tycz­nym zaśle­pie­niu czar­nych ter­ro­ry­stów żad­ne­go sen­su i zde­cy­do­wa­nie sprze­ci­wia się swo­je­mu przy­ja­cie­lo­wi, któ­ry jest w sta­nie zabić przy­pad­ko­wych bia­łych w ramach akcji odwe­to­wej. I dla­te­go będzie się musiał z nim zmie­rzyć na śmierć i życie.

 

Salo­mon odle­ciał, do nie­ba się wzbił,

Tam wró­cił Salo­mon, gdzie dom jego był.

 

Histo­ria o locie Salo­mo­na tyl­ko na pierw­szy rzut oka może koja­rzyć się z reali­zmem magicz­nym. Tak napraw­dę jej korze­nie tkwią znacz­nie głę­biej – w sta­rych murzyń­skich pie­śniach, rodzą­cych się z tęsk­no­ty za domem i za utra­co­ną wol­no­ścią. Toni Mor­ri­son zło­ży­ła histo­rię rodu Salo­mo­na z opo­wie­ści zasły­sza­nych od ojca i pio­se­nek śpie­wa­nych przez dzie­ci. Nie spo­sób wysłu­chać jej obojętnie.

5/5

Toni Mor­ri­son opo­wia­da o Pie­śni Salo­mo­no­wej i dzie­cię­cych wyliczankach

www.facebook.com/literaturasaute

 

 

 

Nauka lata­nia, czy­li „Pieśń Salo­mo­no­wa” Toni Morrison
Facebooktwitterlinkedintumblrmail