O pamięci, czyli “Bliscy” Annie Ernaux

Trzy krótkie formy literackie w jednym tomiku. Po tegorocznym Noblu “Bliscy” razem z wydanymi kilka miesięcy wcześniej “Latami” Annie Ernaux to pozycja obowiązkowa.
Recenzje książek dobrych, złych i brzydkich. Bez zdjęć z latte przy kominku i bez śmiesznych kotków. Sautée z solą i pieprzem.
Trzy krótkie formy literackie w jednym tomiku. Po tegorocznym Noblu “Bliscy” razem z wydanymi kilka miesięcy wcześniej “Latami” Annie Ernaux to pozycja obowiązkowa.
O Empuzjonie już wszyscy wszystko w internecie napisali, więc typowej recenzji nie będzie. Tylko kilka luźnych myśli, jak to mam w zwyczaju.
Pozycja z półki: Książki, Których Nikt Nie Czyta. Ostatnie dokończone arcydzieło Tomasza Manna, nie licząc powieści łotrzykowskiej “Wyznania hochsztaplera Feliksa Krulla”, jest zadziwiającym studium całkowitego wyparcia rzeczywistości.
Ishiguro w pierwszej powieści po Noblu wraca do dystopijnego SF zakamuflowanego pod formą realizmu, znanego z Nie opuszczaj mnie. Znowu porusza, ale trochę mniej.
Kto normalny w wakacje czyta Reymonta? Pewnie nikt, ale na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że po całej serii powieści nijakich (nie recenzowałem, bo mi się nie chciało) musiałem sięgnąć po gęste. A tu jest wszystko, co trzeba. Czyli tak: dobra
Słynna powieść-sylwa Olgi Tokarczuk jest jak wino. Dobrze czytało mi się ją 20 lat temu, a jeszcze lepiej teraz. A to dlatego, że powieść Tokarczuk rezonuje w czytelniku. Od jego dojrzałości zależy sposób odczytania tekstu. Kiedyś czytałem Dom dzienny, dom
Głupio tak odrabiać lekcje z Tokarczuk po Noblu, razem z ministrem kultury. Pocieszam się, że minister kultury nie doczytał żadnej z książek Tokarczuk, a ja tylko niektórych. Z twórczością Olgi Tokarczuk byłem mniej więcej na bieżąco podczas studiów, po nich
Staram się zmniejszyć wielką historię do wymiarów człowieka, żeby coś zrozumieć — to najkrótsza definicja metody Swietłany Aleksijewicz. Jej książka o kobietach walczących na froncie II wojny światowej jest idealną realizacją tych założeń. Będzie krótko. Spisywane przez 26 lat wspomnienia
Zeszłoroczny Nobel przypomniał wszystkim, skąd wziął się motyw kamerdynera opowiadającego o historii, z powodzeniem wykorzystywany ostatnio w kinie. Tyle, że tym razem narrator jest raczej niesympatyczny. W Kamerdynerze (tym amerykańskim) Cecil Gaines prowadzi widza przez historię USA w taki sposób,
W jednym z filmów z Marylin Monroe bohater wypowiada kultowy bon mot: Stary, dobry Rachmaninow! Spróbujcie powiedzieć coś takiego o Dylanie, a od razu wychodzi stary pierdoła Dylan albo coś w tym stylu. Dajcie spokój, jak można usprawiedliwiać nieobecność na