124 był nawiedzony. Pełen dziecięcego jadu. Wiedziały o tym kobiety mieszkające w tym domu i wiedziały dzieci. Początek najsłynniejszej powieści Toni Morrison elektryzuje jak mało co w literaturze. Gdybym miał ułożyć listę 10 Najlepszych Początków Powieści Ever, Umiłowana otwierałaby pierwszą trójkę. Ciężar gatunkowy słów układających się w pierwszy rozdział piątej powieści Toni Morrison nie ustępuje całemu Makbetowi. Warto jednak podjąć wyzwanie, bo to jedna z najlepszych książek napisanych w ludzkim języku. Przy czym gęsty styl, wymagający od czytelnika nieustannej uwagi i ogromnego emocjonalnego zaangażowania, to zdecydowanie nie jest największa trudność związana z lekturą Umiłowanej.
Toni Morrison zmusza czytelnika do zmierzenia się z tragedią trudną do wyobrażenia. Główna bohaterka – Sethe, zbiegła murzyńska niewolnica – próbuje zamordować swoje dzieci, by uniknęły jej strasznego losu. Udaje jej się z kilkumiesięczną córeczką, starsi synowie przeżywają, a noworodek zostaje jej w porę odebrany. Sethe jest jak mityczna Medea, ale jej historia jest znacznie bardziej poruszająca, bo dzieciobójstwo w Umiłowanej jest motywowane nie zazdrością, lecz miłością. Morrison każe czytelnikowi wniknąć w stan umysłu Sethe kilkanaście lat po tragedii, a następnie konfrontuje jej wspomnienia z opiniami innych byłych niewolników, a także zdaniem bliskich – Paulem D (niegdyś towarzyszem niedoli, a dziś kochankiem), Denver (nastoletnią już córką, która cudem uniknęła śmierci z ręki własnej matki) oraz tytułowej Umiłowanej, czyli zamordowanej córki, przybyłej zza światów w postaci ni to zjawy, ni to żywej osoby.
Amerykańska Noblistka nie oszczędza czytelnika, nie daje mu łatwych wskazówek, nie pozwala mu się oprzeć w bezpiecznej konwencji realizmu magicznego (bo Umiłowana ma więcej wspólnego z powracającymi zza grobu zjawami z romantycznych ballad niż z przekraczającymi ramy realizmu bohaterami Marqueza), mnoży niejasności i przemilczenia, każe konfrontować znaczenia metafor z odległych od siebie partii powieści. Są fragmenty, których nigdy nie dopowiada do końca, np. monolog Umiłowanej, w której pojawiają się nierozszyfrowane nigdzie indziej symbole, interpretowane jako aluzje do kilku wieków murzyńskiego niewolnictwa. Wreszcie pojawiają się w powieści obrazy przerażające, których pełna konkretyzacja musi spotkać się z wewnętrznym wstrząsem, np. opisy gwałtów na niewolniczych statkach, narzędzi tortur lub niezliczonych krzywd zadawanych czarnoskórym robotnikom przez białych. Obraz wykopanego w błotnistym rowie więzienia, a właściwie klatki dla niewolników, z której ucieka Paul D, przywołuje w pamięci czytelników najstraszniejsze wspomnienia byłych więźniów KL Auschwitz.
Zawiedzie się jednak ten, kto oczekuje po książce Morrison czegoś dla czytelników o mocnych nerwach, którzy jednak sięgają po coś bardziej wysublimowanego niż kolejne książki Stephena Kinga – choć streszczenie fabuły mogłoby sugerować, że Umiłowana to takie bardziej zaangażowane społecznie Lśnienie. Upiór zmarłej córki Sethe nie pojawia się tu, by straszyć bohaterów (którzy lepiej lub gorzej jakoś się z jego obecnością w domu 124 godzą), lecz by przypominać o minionych krzywdach, a także zmierzyć się z własnym losem.
Nie sposób nie wspomnieć o niesamowitym języku, który tworzy materię tej powieści. Języku, w którym słychać stare, niewolnicze pieśni, frazę starotestamentowych ksiąg, narracje Faulknera i czystą poezję, w której najważniejsze sensy tworzą się tam, gdy słowa się kończą. Renata Gorczyńska, autorka polskiego przekładu, nazywa Umiłowaną poematem – i z pewnością nie chodzi tylko o fragment, w którym zmarła córka Sethe wygłasza monolog zza światów, używając przy tym wyłącznie języka, którym może operować dziecko (Jestem Umiłowana i ona jest moja. Sethe jest tą, która zrywała kwiaty, żółte kwiaty w miejscu przed skuleniem się. Oderwała je od zielonych liści. Teraz te kwiaty są na kołdrze, tam gdzie śpimy. Właśnie miała się do mnie uśmiechnąć, gdy przyszli ludzie bez skóry i wyciągnęli nas na słońce ze zmarłymi i zepchnęli ich do morza). Poemat tworzy w zasadzie każde zdanie tej niezwykłej powieści.
PS. Umiłowaną znalazłem w koszu z tanią książką w Tesco, pod banerem Dobra rozrywka w niskiej cenie. Wydanie ze Świata Książki, z koszmarną okładką (łańcuch w kształcie serc, mój syn myślał, że to pierniczki), na pewno trafiło tam przed Walentynkami i jakoś się zawieruszyło. Już widzę minę kogoś, kto kupił Umiłowaną dziewczynie na 14 lutego przez pomyłkę. To tak, jakby szukać 50 twarzy Greya, a kupić Eichmanna w Jerozolimie.
5/5
www.facebook.com/literaturasaute



