Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi to literatura, obok której nie da się przejść obojętnie. Wsiąkasz albo odrzucasz w całości, pochłaniasz od razu w kilku podejściach albo wyrzucasz przez okno. David Foster Wallace zrobił wszystko, żeby nie ułatwić lektury. Postaci to naprawdę paskudne typy (tytuł nie jest kurtuazyjny), forma zwykle mało przystępna, a język erudycyjny – Wallace bardzo lubi stylizację, np. na język słowników, literatury psychologicznej, słownictwo branżowe itp. Dlaczego warto się przez to przegryźć? Bo to literatura czysta, formalnie doskonała i proponująca czytelnikowi grę o uczciwych zasadach, bez poklepywania po plecach i bez ukrytych intencji (politycznych, marketingowych, utylitarnych, wpiszcie sobie co chcecie). Jak Joyce, Beckett, Witkacy, Pynchon… Ja jestem fanem.
Naprawdę paskudni ludzie
Komplikacja formy i języka nie zawsze przynosi dobre efekty – wystarczy wspomnieć nudziarstwa Berezy i 3/4 nurtu nouveau roman. Musi być coś jeszcze, jakiś przebłysk geniuszu autora, wyjątkowa uroda tekstu lub szczególny humor językowy. I chyba to wszystko można znaleźć w Krótkich wywiadach z paskudnymi ludźmi. Bo jak inaczej dałoby się znieść konfrontację z bohaterami nieistniejących wywiadów – mizoginami, seksistami, agresywnymi dupkami, a nierzadko wykazującymi skłonności do niezdrowych perwersji?
Wallace dokonał niemożliwego – wykładając od razu karty na stół (już w tytule zbioru zdradza, że jego bohaterowie to paskudne typy) wciąga czytelnika w grę i każe mu próbować zrozumieć psychikę ludzi, z którymi zazwyczaj nie chcemy mieć nic wspólnego. Mało tego, zazwyczaj ci ludzie opowiadają historie o świrach znacznie od siebie gorszych, np. gwałcicielach i mordercach. Przyjmując punkt widzenia bohatera wywiadu, niejako identyfikujemy się z paskudnymi ludźmi. I to bywa ciekawe.
Tri-Stan i Herm („Afro”) Dytos
Fikcyjne wywiady z nieistniejącymi paskudnymi ludźmi przerywane są krótkimi formami prezentującymi najróżniejsze gatunki i konwencje literackie, a przy okazji również rozmaite traumy i obsesje (żeby nie powtarzać, co zostało już dobrze napisane – znajdziecie je w tekście Łukasza Najdera Historia życia postindustrialnego). Wśród nich znajdują się prawdziwe perełki. Pierwsza to Datum centurio, czyli zmyślony słownik przyszłości (hasło date i związane z nim zabawne konotacje erotyczne). Natomiast tekst Tri-stan: wydałem Sissee Nar na pastwę Ecko to tabloidowa historia miłosno-sensacyjna spisana niezwykle wyrafinowanym językiem (stylizacja na literaturę klasyczną + neologizmy i skrótowce + styl encyklopedyczny + kolokwializmy). Macie odwagę, żeby się z nimi zmierzyć?
Mała próbka z Tri-stana: Udoskonalona Sissee Nar tak dalece przewyższyła swoje akrobatyczne siostry & wszystkie inne panny fluorescencyjnego basenu, że jawiła się, cytując „Varietae”, jako „istna boginka obcująca ze śmiertelnymi”. Obcowała zaś niemało. W tym samym tekście znajdujemy m.in. takie postaci jak Herm („Afro”) Dytos i Owidiusz Otyły – trochę jak na zwariowanych płytach Franka Zappy. #MnieŚmieszy
Wszystko źle
Wiem, że książki Wallace’a postały w innym kraju i w trochę innej epoce (USA, Clinton). Ale czytając przełożone wreszcie na język polski krótkie teksty autora Infinite Jest (przekładu najważniejszej książki Wallace’a jeszcze się nie doczekaliśmy) mam nieodparte wrażenie, że tu i tam widuję tych wszystkich paskudnych ludzi. Czasami na ulicy, częściej w internetach. Może bohaterowie prozy Wallace’a i komiksów Janka Kozy (jeden z jego albumów nosił wymowny tytuł Wszystko źle) to te same typy ludzi, tyle że z innych kręgów kulturowych?
Bo jeżeli tak, to lepiej się z tymi paskudnymi ludźmi trochę pooswajać. Ostatnio bycie paskudnym to bardzo wyrazisty trend.
4,5/5



