Jeszcze jedna autobiografia intelektualna i duchowa pisarki, najbardziej zbliżona formalnie i treściowo do książek Annie Ernaux. Warta uwagi, bo w skrajnie szczery sposób opowiada o leczeniu psychiatrycznym i ginekologicznym według norm powojennych. Jest to wstrząsające.
W zasadzie coraz częściej unikam autobiografii pisanych w duchu Annie Ernaux, bo ta konwencja staje się modna, a tym samym powtarzalna. Dla Hilary Mantel zrobiłem wyjątek, bo jakiś czas temu dość mocno zahipnotyzowała mnie trylogią o rewolucji francuskiej, więc chciałem się dowiedzieć czegoś od kuchni. A tu niespodzianka: Mantel prawie nie pisze o pisaniu. Kogo śmierć nie dosięgnie pojawia się tylko w takim kontekście, że Mantel dokończyła pisanie w Afryce, miała dość i na koniec się psychicznie rozpadła, a do tego nikt nie chciał wydać książki. I zaraz potem trafiła do szpitala.
A o innych książkach (poza jednym opowiadaniem) wcale nic nie ma. Jest o kupowaniu domu, sprzedawaniu domu, o różnych przeprowadzkach w dzieciństwie, o koszmarze szkoły wyznaniowej dla dziewcząt w Wielkiej Brytanii, o różnych dziadkach, ciotkach i różnych krewnych. Trochę mnie ta część nudziła (poza partią tekstu o szkole) i za bardzo przypominała Bliskich Ernaux.
I nagle Mantel zaczyna pisać o chorobie, o błędach lekarzy, o kuracji psychotropowej, endometriozie, wycięciu macicy, a potem znowu o powrocie bólu nie do zniesienia. Byłem wstrząśnięty, zbulwersowany, poruszony.
Gdzieś tam w tle krążą różne duchy (dziadka, krewnych, zmarłego męża, niechcianych, a później niemożliwych do urodzenia dzieci), pokazanych raczej jako pamięć o pewnych ludziach i własnych doświadczeniach, bo w klasyczne duchy Mantel chyba nie wierzy. Robi się nostalgicznie i refleksyjnie.
Książka nierówna, ale w punkcie krytycznym mocna i przejmująca.
Tylko co się stało z tą okładką? Nieostre zdjęcia, nieostre literki. Wygląda jak wpadka grafika albo jak brak grafika. Wiem, często tutaj na bloga wrzucałem nieostre zdjęcia, ale tym razem zapewniam, że to nie moja wina.
4/6
PS. Dzisiaj Dynasonic. Widziałem ich na żywo tu i tam, zawsze jest fantastycznie, a ich ostatnia pełnowymiarowa płyta fenomenalna. Proszę słuchać i zachwycać się.



