Tej książki nie zobaczycie w newsletterach od Mateusza z lubimyczytać.pl ani na półkach z bestsellerami w Empiku. Zbiór wywiadów Macieja Geminga z polskimi muzykami to rzecz niszowa — autor poskładał ją i wydał samodzielnie, przy pomocy czytelników i przyjaciół dorzucających swoje cegiełki podczas zbiórki crowdfundingowej. Prawdziwy niezal, w dodatku bardzo wartościowy.
Nie wiem, czy znacie Macieja. Ale jeżeli zdarza się Wam chodzić na jazzowe koncerty w Poznaniu lub okolicach, zwłaszcza mocno eksperymentalne, to zajrzyjcie dokładnie na sam środek pierwszego rzędu, pewnie tam będzie. Maciej jest dla mnie barometrem wskazującym na to, czy warto słuchać w skupieniu, czy można iść do baru i postać sobie w kolejce po piwo. Jeżeli Maciej ma otwarte oczy i obserwuje scenę — można iść pogadać ze znajomymi, bo koncert jest taki sobie. Jeżeli ma zamknięte oczy i słucha — trzeba siąść na krześle i nie ruszać się z miejsca. Jeżeli Maciej wychodzi zdenerwowany, można iść do domu.
Maciej Geming ma dość radykalne opinie na w zasadzie każdy temat związany z muzyką. Nie słucha płyt CD (chociaż ostatnio wrócił do nich, ale tylko do niektórych). Nie lubi, jak kto miesza muzykę akustyczną z elektroniczną (ja lubię). Nie znosi niczego, co jest odegrane na pół gwizdka. I takie też są jego wywiady. Radykalne, skupione na muzyce absolutnej, instrumentalnej, z nielicznymi wyjątkami (m.in. Józef Skrzek) akustycznej. Maciej Geming nie wprowadza czytelnika w tekst, nie przedstawia rozmówców, nie podaje żadnego kontekstu poza datą i miejscem wysłuchanego przez siebie koncertu. Bo wywiady Macieja Geminga zebrane w książce O muzyce się nie gada są przeprowadzane zwykle po koncercie, a jego rozmówcy — zmęczeni, wyczerpani, często dopiero łąpiący oddech — opowiadają mu o swoich muzycznych transach i ekstazach z autentyczną szczerością.
Przyznam szczerze — radykalizm Macieja jest mi obcy. Jestem po polonistyce i dla mnie bardzo ważne jest w muzyce słowo. A gdy nie ma słowa — historia opowiadana wyłącznie przy użyciu języka muzycznego, ale z wykorzystaniem kontekstu. Na przykład designu, koloru, światła. Maciej zamyka oczy i słyszy czyste dźwięki. Zastanawia go, co się dzieje z powietrzem w poszczególnych częściach klarnetu — i o to właśnie pyta swoich rozmówców. Albo o to, czy muzycy grają do wewnątrz, czy na zewnątrz. Inne rzeczy, dla mnie często równie ważne jak dźwięk, pomija całkowicie.
Kto ma na to ochotę, znajdzie w książce O muzyce się nie gada problemy, o które zwykle muzyków dziennikarze nie pytają, bo nie są ich po prostu ciekawi. A Maciej Geming jest. Nie wiem, czy znalazł najlepszy sposób na gadanie o muzyce, bo brakuje mi w nim paru pozamuzycznych elementów, a przeszkadza przeładowanie treści czystą muzykologią. Ale jest to jego autorski sposób i wstyd tych rozmów wewnętrznych nie wysłuchać.
To, co mi w postawie Macieja Geminga przeszkadza, to kompletne pominięcie odbiorcy, który przecież nie musi wiedzieć, na czym zwykle gra Piotr Narojczyk albo kim jest Hania Piosik. Podobnie jest z muzykami grającymi w Shofarze albo z duetem Sza/Za. To muzyka najwyższej próby, ale znają się na niej tylko mocno wtajemniczeni (czyli np. czytelnicy “Lizarda”). Waglewskiego, Pospieszalskiego i Skrzeka nie trzeba nikomu przedstawiać, ale w przypadku większości rozmówców Macieja Geminga mniej wyrobionym czytelnikom przydałyby się krótkie 2–3 zdania wprowadzające.
Dlatego mam nadzieję, że fani dobrej muzyki szybko rozkupią Maciejowi Gemingowi cały nakład i trzeba będzie wypuścić drugie wydanie. Może zajmie się tym jakieś duże, profesjonalne wydawnictwo, w którym ktoś wyrzuci parę przecinków (tak, bywa ich za dużo) i wyprostuje kilka barokowo zawiłych zdań, za do doda duuuużą wkładkę ze zdjęciami znakomitych polskich muzyków, którym należy się znacznie większy rozgłos. Może wtedy Mateusz z lubimyczytac.pl będzie nam tę książkę polecał w newsletterze. Na razie musicie sami zajrzeć na stronę freemusicstop.com albo na Maćkowe kanały social media. Nie będziecie zawiedzeni. Choć nie zawsze się z autorem zgadzam, rekomenduję serdecznie.
3,5/5
Tekst ukazał się w nieco skróconej i na potrzeby skrótu przeredagowanej postaci w 32. numerze czasopisma “Lizard Magazyn”.
PS. Książkę najlepiej czytać przy muzyce rozmówców Macieja Geminga. Na przykład przy Voo Voo, którego nowa płyta ma wyjątkowo gustowną okładkę.