klasyka

Składnia gruźlika, czyli “Autobiografie” Thomasa Bernharda

Bernhard - Autobiografie

Wzno­wio­ny wła­śnie przez Czar­ne tom z pię­cio­ma (!) auto­bio­gra­fia­mi Tho­ma­sa Bern­har­da to rzecz wagi cięż­kiej, tyl­ko dla twar­dych zawod­ni­ków. Lek­tu­ra Bern­har­da jest wła­ści­wie toż­sa­ma z cier­pie­niem, ale nagro­dą jest poczu­cie obco­wa­nia z lite­ra­tu­rą total­ną. Rzecz w tym, że Bern­hard niczego

Nel, zejdź z trąby, czyli “W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza

W pustyni i w puszczy

Ostat­nia ukoń­czo­na książ­ka Hen­ry­ka Sien­kie­wi­cza to rzecz pory­wa­ją­ca jed­nych, odpy­cha­ją­ca dru­gich. W pusty­ni i w pusz­czy to pod wie­lo­ma wzglę­da­mi wspa­nia­ła powieść. Ale nie powin­na być czy­ta­na bez dobrych przy­pi­sów i porząd­ne­go komen­ta­rza. Kie­dy byłem mały, nie zno­si­łem tej książki.

Opowiedz to jeszcze raz, czyli “Piękna rupieciarnia” Hrabala

Bohumil Hrabal - Piękna rupieciarnia

Hra­ba­low­skie dro­bia­zgi — ese­je, frag­men­ty poskła­da­ne z listów i wywia­dów, wspo­mnie­nia róż­ne — docze­ka­ły się ele­ganc­kiej edy­cji w serii kla­sycz­nej Czar­ne­go. Wytraw­ni hra­ba­lo­lo­dzy już to zna­ją, ale to i tak bar­dzo pięk­na ksią­żecz­ka. Pięk­na rupie­ciar­nia już kie­dyś się na rynku

Przypalona nerka Blooma, czyli “Ulisses” Jamesa Joyce’a

James Joyce Ulisses

Kie­dy zaraz po matu­rze bra­łem się za pierw­szą lek­tu­rę Ulis­se­sa, pod­cho­dzi­łem do niej z typo­wym namasz­cze­niem cha­rak­te­ry­zu­ją­cym nowi­cju­sza wypły­wa­ją­ce­go na głę­bo­ką wodę i spo­dzie­wa­ją­ce­go się natych­mia­sto­we­go wcią­gnię­cia na dno. Ku moje­mu zasko­cze­niu tekst dał mi wię­cej przy­jem­no­ści, niż się spodziewałem.

Na cholerę mi ten Proust, czyli “Czas odnaleziony”

Na cholerę mi ten Proust, czyli “Czas odnaleziony”

Kie­dyś na dru­gim roku stu­diów nie­chęt­nie i w pośpie­chu zmor­do­wa­łem W stro­nę Swan­na, co zresz­tą od razu uzna­łem za cał­ko­wi­tą stra­tę cza­su. Pew­nie gdy­bym dotarł do Cza­su odna­le­zio­ne­go, zna­la­zł­bym dla tej lek­tu­ry logicz­ne uza­sad­nie­nie, ale wte­dy waż­niej­sze było picie wina