Reportaż o dramatycznym roku w historii Miami, gdy miasto nawiedziło kilka nieszczęść jednocześnie — zamieszki na tle rasowym, kryzys migracyjny i najazd narkotykowych karteli z Kolumbii.
Oczywiście, wiosną 2022 najbardziej interesujący jest wątek uchodźczy. Jak to wyglądało w Miami? W 1980 roku kubański desperat wjechał autobusem w ogrodzenie ambasady peruwiańskiej w Hawanie. Kilka osób uciekło na teren ambasady, Peruwiańczycy nie wydali nikogo reżimowi Fiedela Castro. W ciągu następnych kilku dni przez ogrodzenie przechodziły tysiące osób. Dyktator pozwolił ich krewniakom mieszkającym w Stanach przypływać łodziami po uciekinierów, by łączyć rodziny, przy okazji pozbywając się recydywistów z więzień. Wszyscy wylądowali na Florydzie, a miasto Miami w kilka tygodni przygarnęło gigantyczną falę uchodźców, całkowicie zmieniając strukturę demograficzną.
Ujmujący jest w tej historii entuzjazm ludzi przygarniających uciekinierów z Kuby. Imponuje sprawność ówczesnych włodarzy miasta, którym dzięki ogromnemu wysiłkowi (i obywateli, i administracji) udało się przetrzymać kryzys migracyjny, pomagając jednocześnie potrzebującym. Zwłaszcza, że Waszyngton palcem nie kiwnął, a do tego na Florydzie rozbudowywała się kokainowa mafia z Kolumbii, korzystająca z chaosu. I nastąpił zatrważający wzrost przestępczości.
Rzecz jasna, nie wszyscy mieszkańcy Miami witali uchodźców z otwartymi ramionami. Jakim prawem wszystko dostają Kubańczycy? — znamy ten refren, ostatnio słyszeliśmy go u nas w związku z Ukraińcami. Podczas transmitowanego w telewizji marszu przez centrum miasta do kamery podeszła jakaś blondynka: „Ja bym ich wsadziła na dziurawe łódki”. Po chwili pojawiła się inna: „Ze mnie też zróbcie uchodźczynię, żebym miała jakieś prawa”. Uniwersalna postawa.
I tak siłą rzeczy moja uwaga działała wybiórczo. Jak większość reportaży amerykańskich, dość licznie wydawanych na polskim rynku przez Czarne, książka jest nieco przegadana, a konstrukcja oparta na trzech głównych problemach, omawianych naprzemiennie, nie sprzyja koncentracji czytelnika. Co nie zmienia faktu, że lektura Miami 1980 jest bardzo pouczająca w kontekście współczesności najnowszej. Obyśmy dali radę tak, jak niegdyś młode amerykańskie miasto na Florydzie.
3,5/6
PS. Znowu muzyka z Audio Cave, ale co zrobić, skoro same petardy wychodzą. Tym razem zespół Niechęć z niesamowitą, energetyczną mieszanką jazzu z rockiem. Byłem ostatnio na koncercie w poznańskiej Meskalinie — grali ponad 2 godziny. Polecam serdecznie!




