Jest wiele sposobów na to, żeby wyprzeć z siebie świadomość, że właśnie teraz na Bliskim Wschodzie rozgrywa się jedna z największych tragedii, do jakich kiedykolwiek doprowadzili ludzie. Można nie czytać wiadomości, można tłumaczyć sobie, że to jest daleko i że to nie nasza sprawa. A można jeszcze inaczej – wmówić sobie, że wojna w Syrii to jakiś spisek przeciwko Europie, która teraz musi odpierać nawałnicę uchodźców. Właśnie ukazała się po polsku książka Tamtego ranka, kiedy po nas przyszli Janine di Giovanni, więc będzie to trochę trudniejsze.
No ale nie łudźmy się – jak ktoś ma w sobie tyle samozaparcia, żeby zignorować przekaz dramatycznych filmów z Aleppo sprzed kilku miesięcy, to 200-stronicowa książka pewnie nie pomoże. Reportaże z Syrii raczej nie mają na celu przekonywać ksenofobów do otwarcia się na świat. Jest to porażające świadectwo terroru i ludobójstwa, rozgrywających się po obu stronach wojny domowej w Syrii. Autorka zdaje relację z rozmów z żołnierzami Asada, rebeliantami, cywilami, a przede wszystkim z ofiarami wojny. Ze zgwałconymi kobietami, okaleczonymi mężczyznami, rodzicami zamordowanych dzieci. Jak ktoś nie chce wysłuchać ich płaczu – jego sprawa.
To jest książka, której lektura wywołuje wstrząs. Już na pierwszych kilkudziesięciu stronach znajdziemy relacje z tortur fizycznych i psychicznych, w tym masowych gwałtów, które miały miejsce całkiem niedawno, bo w latach 2011–2012, niedaleko od nas, o kilka godzin lotu samolotem. I nikt nie ma pewności, czy takie same gwałty i tortury nie mają miejsca również w tej chwili. Teraz już w ogóle nic nie wiadomo, odkąd miejsce rewolucjonistów walczących o wolność (na wzór innych aktywistów arabskiej wiosny) zajęli bojownicy Państwa Islamskiego.
Niektóre z relacji di Giovanni zawierają bardzo drastyczne sceny. Na przykład opowieść torturowanego człowieka, któremu wyjęto z ciała wnętrzności, by następnie zaszyć je z powrotem. Albo relacje kobiet gwałconych w więzieniach rządowych Asada. Przypominają się lektury poświęcone holocaustowi i Gułagowi. Czasami miałem wrażenie, że czytam Archipelag GUŁag przeniesiony do czasów współczesnych. A to przecież nowy rozdział w dziejach ludzkości.
Ale Janine di Giovanni nie skupia się wyłącznie na terrorze. Pisze też o tym, jak wygląda zwykłe życie podczas wojny. O tym, jak to jest, gdy kończy się znany nam świat. O sposobach na przeżycie, zdobycie jedzenia, ukrycie się przed bombą beczkową. Nawiązuje do przeszłości Syrii, do jej antycznych korzeni, do jej wieloetniczności i tolerancji religijnej. Tego świata już nie ma. Jak pisze autorka, ziemia Mojżesza, Jezusa i Mahometa zamieniła się w ruinę na naszych oczach.
https://youtu.be/VDWoccmj0hU
Można to wszystko wyprzeć, wzruszyć ramionami. Ale mam ogromną nadzieję, że choć kilku czytelnikom będzie trudniej to zrobić.
5/5 (to najważniejszy reportaż wydany po polsku w ostatnim czasie)
PS. Książkę można sobie kupić w Internecie, na stronie Wydawnictwa Czarne, ale przy okazji byłoby dobrze wysłać choć symboliczny przelew na dzieci z Syrii, np. na UNICEF albo Polską Akcję Humanitarną. W końcu to tylko kilka kliknięć.