Samotność w sieci kontaktów, czyli “50 twarzy Tindera” Joanny Jędrusik

50 twarzy Tindera
Świeżutka pozycja z katalogu Krytyki Politycznej nawiązuje w tytule do szmatławej literatury pornograficznej, co wraz z różem okładki przyjemnie prowokuje. Ale 50 twarzy Tindera to właściwie reportaż z kilkuletniej podróży po Tinderze.

Dla jed­nych Tin­der to ściek inter­ne­tu, dla innych szan­sa na pozbie­ra­nie życia do kupy. Nie­któ­rzy tin­de­row­cy trak­tu­ją apkę jak grę RPG, a jesz­cze inni kolek­cjo­nu­ją rand­ko­wych part­ne­rów jak Poke­mo­ny. Joan­na Jędru­sik sta­ra się te róż­ne tin­de­ro­we sce­na­riu­sze odsła­niać. Nie dla pro­ste­go jak drut dema­sko­wa­nia zagro­żeń, jakie nie­sie ze sobą Inter­net — to nie godzi­na wycho­waw­cza. Ani dla zwy­kłej, aro­ganc­kiej beki — Joan­na Jędru­sik pod­cho­dzi do tema­tu z pasją kul­tu­ro­znaw­czą, poza tym Tin­de­ra lubi. 50 twa­rzy Tin­de­ra to po pro­stu rela­cja z dłu­giej, peł­nej pasji przy­go­dy. Jed­ni wyjeż­dża­ją na Wschód jak Sta­siuk, inni uma­wia­ją się na seks przez Intrer­net. Sza­nuj to.

Nie umiem pod­cho­dzić to tej książ­ki obiek­tyw­nie, bo jej autor­ka jest kum­pe­lą mojej żony, jesz­cze ze stu­diów. Mało tego, Asia pod­rzu­ca mi cza­sa­mi goto­we kwiat­ki na blo­ga, a sama pro­wa­dzi prze­za­baw­ny fan­pej Swi­pe Me To The End Of Love, któ­ry prop­so­wa­łem u sie­bie od cza­su do cza­su. Jak mam nie prop­so­wać, sko­ro Asia pod­sy­ła naj­za­baw­niej­sze frag­men­ty swo­ich roz­mów o lite­ra­tu­rze, pro­sto z Tin­de­ra. No i komen­tu­je mi te wpi­sy o XIX-wiecznych powie­ściach. Zresz­tą, nawią­za­nia do tych powie­ści tra­fi­ły do 50 twa­rzy Tin­de­ra. Jak Asia pisze, że lubi Bal­za­ka, to ja jej wierzę.

No to nie będzie obiek­tyw­nie. Prop­sy dla 50 twa­rzy Tin­de­ra daję za: genial­nie wul­gar­ny język (Asia umie klnąć, jak mało kto, robi to z praw­dzi­wą pasją, ale i ze sma­kiem, sprawdź­cie sobie), poczu­cie humo­ru (np. pro­ste jak spraw­dzian z Pre­sent Sim­ple), faj­ne migaw­ki z kor­po­świa­ta i w ogó­le reali­stycz­ne zacię­cie, a tak­że za abso­lut­ną szcze­rość. Bo Asia dużo kry­ty­ku­je, ale nie oszczę­dza też sie­bie. Poza tym nie­na­chal­nie uczy sza­cun­ku do innych. Jak w dość wzru­sza­ją­cej histo­rii mala­rza Jan­ka, któ­ry wszyst­kim dziew­czy­nom na począt­ku rand­ki oświad­cza, że ma też kon­tak­ty z face­ta­mi i zawsze jest na dzień dobry ola­ny. A Janek to jeden z naj­cie­kaw­szych i naj­wraż­liw­szych boha­te­rów tej książki.

Były prop­sy, będą minu­sy. Książ­ce bra­ku­je spój­no­ści, cza­sa­mi wyda­je się, że to garść poskle­ja­nych w całość histo­rii, któ­re naj­le­piej paso­wa­ły­by do jakie­goś blo­ga, no i nie ma szkie­le­tu fabu­lar­ne­go, jakiejś głów­nej nar­ra­cji, któ­ra trzy­ma­ła­by całość w ryzach. Są też frag­men­ty, w któ­rych Asia poucza czy­tel­ni­ków tro­chę za bar­dzo w sty­lu cosmo, a jed­nak domi­nu­ją­ca nar­ra­cja jest taka, że czy­tel­nik jest raczej wykształ­co­ny, gło­su­je raczej na lewi­cę albo cen­trum, spo­ro prze­czy­tał i wie, jak ugryźć Inter­net. Ale zasad­ni­czo wię­cej prop­sów niż cze­pial­stwa, może­cie mi wierzyć.

Dla ludzi, któ­rzy tak jak ja nigdy nie zain­sta­lo­wa­li Tin­de­ra na tele­fo­nie książ­ka Asi to repor­taż z nie­zna­ne­go, a znaj­du­ją­ce­go się za rogiem świa­ta. Dla wta­jem­ni­czo­nych — lite­rac­ka pró­ba pod­su­mo­wa­nia życia na Tin­de­rze i samot­no­ści w sie­ci kon­tak­tów (para­fra­zu­jąc inny gniot z krę­gu lite­ra­tu­ry ero­tycz­nej). Na pew­no war­to zaj­rzeć, bo to książ­ka odważ­na i spo­ro mówią­ca o tym, co kry­je się w kor­po­świe­cie po usu­nię­ciu stoc­ko­wych obraz­ków z postów na LinkedInie.

(nie daję gwiaz­dek, bo nie jestem obiektywny)

 

PS. Na zdję­ciu tym razem sta­re The Sisters Of Mer­cy, bo mi się koja­rzy z kom­pul­syw­nym tem­pem nar­ra­cji Asi. Ale pamię­taj­cie, nigdy nie bierz­cie amfe­ta­mi­ny przed rand­ka­mi, samo zło.

Samot­ność w sie­ci kon­tak­tów, czy­li “50 twa­rzy Tin­de­ra” Joan­ny Jędrusik
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: