Kryzys po włosku, czyli “Szczury z via Veneto” Piotra Kępińskiego

Szczury z via Veneto - recenzja
Kolejna po Czerwonym śniegu na Etnie książka o współczesnych Włoszech, również złożona z krótkich szkiców. Tym razem optyka skupia się na Rzymie, ale jest też rajd po innych włoskich regionach.

I jesz­cze jed­no łączy te dwie książ­ki — eru­dy­cyj­ność, zna­ko­mi­te pió­ro, wraż­li­wość auto­rów. Piotr Kępiń­ski jest poetą i ese­istą z ogrom­nym doświad­cze­niem oko­ło­li­te­rac­kim, wystar­czy wspo­mnieć, że był wie­lo­let­nim juro­rem w kapi­tu­le “Ange­lu­sa”. Moż­na zatem w ciem­no zało­żyć, że jego ese­je będzie się czy­ta­ło świet­nie. I raczej nikt się nie zawiedzie.

Piotr Kępiń­ski od lat miesz­ka w Rzy­mie, zatem Wło­chy opi­su­je z punk­tu widze­nia miej­sco­we­go. Nie ma muze­al­nic­twa, jest dużo o zna­jo­mych knajp­kach, spo­ty­ka­nych na co dzień ludziach, bie­żą­cej poli­ty­ce i całej resz­cie. Stąd też zupeł­nie natu­ral­na wyryw­ko­wość i nie­kom­ple­men­tar­ność pro­wa­dzo­nej nar­ra­cji — pra­wo eseisty.

Zaczy­na się nie­mra­wo — naj­pierw o bie­dzie, potem o Romach, bru­dzie i pan­de­mii. Póź­niej książ­ka nabie­ra rumień­ców, gdy Kępiń­ski porzu­ca repor­ter­skie obser­wa­cje na rzecz for­my bliż­szej felie­to­no­wi. Szu­ka cie­ka­wo­stek, dzi­wi się świa­tu i zachwy­ca się nim, opo­wia­da­jąc np. o naj­szczę­śliw­szych kro­wach na świe­cie (słu­cha­ją jaz­zu) albo o sepa­ra­ty­stach z Sar­dy­nii, któ­rzy chcą przy­łą­czyć się do Szwajcarii.

Tytu­ło­we szczu­ry mają sym­bo­li­zo­wać kry­zys, jaki prze­cho­dzą współ­cze­sne Wło­chy — via Vene­to jest tra­dy­cyj­nie boga­tą, bur­żu­azyj­ną uli­cą, przy któ­rej mie­ści­ły się dro­gie hote­le i eks­klu­zyw­ne restau­ra­cje. Dzi­siaj oka­zu­je się, że te luk­su­so­we miej­sca pod­upa­da­ją, a socje­ta prze­no­si się gdzie indziej. Kępiń­ski idzie tro­pem arty­stów, pisa­rzy i fil­mow­ców, odwie­dza­jąc cie­ka­we miej­sca za Pon­te Milvio i w dziel­ni­cy Fla­mi­nio, w któ­rej miesz­ka. Jest to podróż cie­ka­wa i kształ­cą­ca, tyl­ko obraz­ki z pan­de­mią w tle do szyb­kie­go zapo­mnie­nia, jak wszyst­ko z tego czasu.

4/6

PS. Książ­ka dosko­na­le kom­po­nu­je mi się z pły­tą, na któ­rej Peter Ham­mill śpie­wa cove­ry. Bo nie­któ­re są po wło­sku, a śpie­wak stoi w brzyd­kiej blu­zie z napi­sem Ita­lia. Pły­ta wybit­na nie jest, ale war­to sobie raz bujnąć.

PPS. Do Rzy­mu też się w tym roku nie wybie­ram, a na via Vene­to byłem ostat­nio chy­ba z sie­dem lat temu, i to chy­ba też auto­bu­sem. No to fot­ka z via Sla­vo, czy­li Sło­wiań­skiej w Poznaniu.

Kry­zys po wło­sku, czy­li “Szczu­ry z via Vene­to” Pio­tra Kępińskiego
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: