Sycylijski bazarek, czyli “Czerwony śnieg na Etnie” Mikołajewskiego i Smoleńskiego

Czerwony śnieg na Etnie
Bardzo udana książka z serii Sulina, łącząca elementy reportażu z esejem, miejscami ujmująco poetyckim. Zamiast podróży na Sycylię, przez jakiś czas niemożliwej.

Jaro­sław Miko­ła­jew­ski i Paweł Smo­leń­ski zabie­ra­ją nas, jak to eks­per­ci, w miej­sca pomi­ja­ne przez prze­wod­ni­ki tury­stycz­ne, za to dobrze odda­ją­ce lokal­ny cha­rak­ter sycy­lij­skich miast i pro­win­cji. Jest jak na miej­sco­wym bazar­ku. Czy­li są sto­sy ryb i owo­ców morza, moż­na popró­bo­wać świe­żych sar­de­li z oli­wą pro­sto od lokal­sa. Moż­na posłu­chać pio­se­nek o miło­ści i śmier­ci albo histo­rii o mafii, jak kto woli. Ale też spo­ty­ka­my licz­nych uchodź­ców, nie­je­den z nich zosta­wił kogoś bli­skie­go w Morzu Śród­ziem­nym. Są spo­łecz­ni­cy poma­ga­ją­cy ludziom zza morza, widzą­cy w nich współ­cze­sne wer­sje Świę­tej Rodzi­ny. Ale są i nie­na­wist­ni­cy, na szczę­ście mniej licz­ni (Sycy­lij­czy­cy mogli­by nas zawsty­dzić). Jest pełen prze­krój boha­te­rów, jak to na bazarku.

Zaska­ku­je nie­zwy­kła otwar­tość Sycy­lij­czy­ków na Inne­go (a przy­naj­mniej tak było w roku 2019, bo teraz pew­nie jest znacz­nie gorzej). Jaro­sław Miko­ła­jew­ski widzi w tym głęb­szą natu­rę ludzi z Sycy­lii, wśród któ­rych prze­cież wszy­scy mają jakichś przod­ków, któ­rzy tuła­li się po świe­cie lub przed czymś ucie­ka­li. Sycy­lia to kraj Ody­sów zacza­ro­wa­nych przez nim­fy i przy­god­nie spo­tka­ne syre­ny. Jak twier­dzi jeden z jego roz­mów­ców, całe Morze Śród­ziem­ne jest rodzi­ną, a oni to my z dru­gie­go brze­gu. Dla­te­go dla Sycy­lij­czy­ków goto­wość do udzie­le­nia pomo­cy i podzie­le­nia się dachem jest czymś natu­ral­nym, a kon­ty­nen­tal­na Euro­pa może tyl­ko patrzeć i się uczyć. Euro­pa albo się sta­nie gościn­na, albo uto­nie — mówi inny roz­mów­ca. A mał­żeń­stwo z Afry­ką jest nie­uchron­ne.

To cie­ka­wa lek­cja tole­ran­cji, choć pew­nie epi­de­mia przy­wra­ca­ją­ca zamknię­te gra­ni­ce spra­wi, że zosta­nie ona szyb­ko zapo­mnia­na. Trud­no spo­dzie­wać się cze­go­kol­wiek innego.

Ale to książ­ka nie tyl­ko o kry­zy­sie uchodź­czym. Tak­że o wie­lu rze­czach pięk­nych i dobrych. O mitach, poezji, winie i jedze­niu. O bogach grec­kich i kape­lu­si­ku Szym­bor­skiej, któ­ry zwia­ło do kra­te­ru. Całość pięk­nie upi­tra­szo­na, bo przez duet zna­ko­mi­tych pisa­rzy. War­to zare­ko­men­do­wać na trze­ci wiel­ki lock­down naro­do­wy, żeby sobie cho­ciaż powy­obra­żać smak oli­wy od sycy­lij­skie­go rol­ni­ka, pitej pro­sto ze szklan­ki. Tak bym robił.

4,5/6

PS. Na zdję­ciu bar­dzo dobra pły­ta zespo­łu EABS gra­ją­ce­go Sun Rę (uwiel­biam okład­kę, nie mogłem się powstrzy­mać przed zaku­pem, zasta­na­wia­łem się 5 sekund) i Sce­na Robo­cza, któ­rą zno­wu zamy­ka­ją razem z całą kul­tu­rą. Teatry, mam nadzie­ję, że prze­trwa­cie to jakoś.

Sycy­lij­ski baza­rek, czy­li “Czer­wo­ny śnieg na Etnie” Miko­ła­jew­skie­go i Smoleńskiego
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: