Miłość i śmierć z “Pocztu królów”, czyli “Pogrobek” Kraszewskiego

Kraszewski - Pogrobek
Powieść historyczna o Przemyśle II i Ludgardzie (tu nazywanej Lukierdą) nie jest pozycją obowiązkową, ale też może być interesująca. Zwłaszcza, jeśli się mieszka w Poznaniu.

Wzgó­rze Prze­my­sła jest miej­scem cie­ka­wym — tro­chę w bok od Sta­re­go Ryn­ku, trze­ba tro­chę podejść do góry (tutaj wła­śnie tak się mówi — do góry) i jest. Kie­dyś było to takie ustron­ne miej­sce, w któ­rym stu­den­ci spi­ja­li piwo For­tu­na na ławecz­ce, a raz na jakiś czas spi­sy­wa­ła tych­że stu­den­tów Straż Miej­ska. Dzi­siaj już nie jest tak ład­nie, bo na szczy­cie wzgó­rza stoi zre­kon­stru­owa­ny zamek Prze­my­sła, a że wyglą­da na zde­cy­do­wa­nie zbyt nowy, miej­sco­wi go nie zno­szą. Ja też sobie zawsze żar­tu­ję, że bra­ku­je mi tu tyl­ko dwóch koko­sów. No nic, może za 20–30 lat mur się choć tro­chę przy­bru­dzi i całość będzie wyglą­da­ła lepiej. A co się tam dzia­ło na tym zam­ku? I dla­cze­go ulicz­ka nosi imię Lud­gar­dy? To już moż­na prze­czy­tać u Kraszewskiego.

Ul. Ludgardy

Lud­gar­da (Lukier­da) w Pogrob­ku jest posta­cią cał­ko­wi­cie bier­ną. Prze­mysł II zacią­gnął ją do Pozna­nia ze Szcze­ci­na nie wia­do­mo po co, wszak nie mógł z nią prze­by­wać w jed­nej kom­na­cie, a całe mał­żeń­stwo było efek­tem bez­dusz­nej poli­tycz­nej dyplo­ma­cji. Szko­da tej Lud­gar­dy, któ­rej nie było dane szczę­ście: Była cudow­nie pięk­ną, ale nie tak, jak wów­czas pięk­ny­mi dziew­czę­ta mieć chcia­no. Wątła, bie­luch­na, ze swy­mi nie­bie­ski­mi oczy­ma jasny­mi, zda­wa­ła się niby cie­niem onej jakiejś zwod­ni­cy, co się zwy­kła nad brze­ga­mi sta­wów lub w powie­trzu uka­zy­wać, by człe­ka zawieść na zgu­bę. Pięk­ną była jak jaka Mura­wa. Patrząc na nią strach brał, aby lada powiew wia­tru nie roz­dmuch­nął ją we mgłę.

Ale uwa­ga czy­tel­ni­ka wędru­je ku kochan­ce księ­cia Prze­my­sła II — Niem­ce Minie. To ona wyku­pu­je księ­cia z nie­wo­li we Wro­cła­wiu. Ona wycho­dzi naprze­ciw opi­nii publicz­nej, wpro­wa­dza­jąc się z całym maj­da­nem na kom­na­ty i dążąc do tego, by spra­wo­wać fak­tycz­ną wła­dzę. Mina też zle­ca służ­bie mor­der­stwo Lud­gar­dy. Jest win­na, ale też jest posta­cią tra­gicz­ną — Mina myśla­ła, że wypeł­nia wolę Prze­my­sła II, któ­ry od razu wypie­ra się swo­jej kochan­ki. Za ten grzech Prze­mysł II zosta­nie uka­ra­ny — po sied­miu mie­sią­cach rzą­dów jako król Pol­ski zosta­nie zamor­do­wa­ny w Rogoź­nie (Tak skoń­czył król ów sied­mio­mie­sięcz­ny, po któ­rym pła­ka­li wszy­scy. Lud widział w tym zgo­nie jego pomstę bożą za zgon nie­win­nej Lukier­dy).

Lek­tu­rę powie­ści psu­je oczy­wi­ście nie­zno­śny kon­ser­wa­tyzm i skłon­ność do mora­li­za­tor­stwa, jak to u Kra­szew­skie­go. Styl archa­icz­ny, tok nar­ra­cji rachi­tycz­ny, pach­nie kurzem i kadzi­dłem. Ale histo­ria o miło­ści, wła­dzy i śmier­ci — pierw­sza kla­sa. I w koń­cu będę mógł ją opo­wia­dać sze­rzej, jak ktoś wpad­nie w gości i każe się opro­wa­dzać po Sta­rym Rynku.

All The Kin­g’s Men to dobry tytuł na sound­track do tej książ­ki. Cho­ciaż Kra­szew­ski pisał, że Lud­gar­dę (Lukier­dę) zaciu­pa­ły służ­ki, czy­li jed­nak babi­niec. Umów­my się, że po pro­stu dwór.

Miłość i śmierć z “Pocz­tu kró­lów”, czy­li “Pogro­bek” Kraszewskiego
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: