Powieść Aksela Sandemosego z 1933 roku przeczytałem zachęcony przez Filipa Springera. Wyszło na to, że Jante jest dużo ciekawsze u Springera niż w książce, którą polski pisarz tropi. Ale jak ktoś lubi modernizm — trzeba zajrzeć.
Urzeka na pewno klimat tej powieści — duszny, klaustrofobiczny, ale też na swój sposób urokliwy. Jante to fikcyjna (wzorowana na Nykøbing Mors) duńska miejscowość, której śledzeniem zajmował się Springer w książce Dwunaste: Nie myśl, że uciekniesz, chociaż z góry wiadomo, że Jante jest wszędzie. Sandemose uciekł z Jante do Norwegii i tam napisał powieść — po norwesku. Jego bohaterowi się to nie udaje. Espen Arnakke przez cały okres dojrzewania usiłuje uciec z Jante, a gdy okazuje się, że to niemożliwe, morduje swojego krajana w Nowej Funlandii. Symbolicznie, z bezsilności, jakby chciał zabić całe Jante.
Konstrukcja powieści jest z ducha modernistyczna. Całą jej strukturę wypełnia opowieść Espena starającego się wytłumaczyć przyczyny popełnionego przez siebie morderstwa. Narracja jest skrajnie subiektywna, często wystawiająca cierpliwość i nerwy czytelnika na próbę, w dodatku fragmentaryczna, co przy szczątkowej fabule raczej nie ułatwia lektury. Ale z drugiej strony właśnie to stawia Uciekiniera w modernistycznym kanonie, gdzieś pomiędzy Na wspak Huysmansa i Fałszerzami Gide’a. Chyba najbliższym krewniakiem tej książki jest Podróż do kresu nocy Céline’a — jest podobnie przepełniona goryczą i nienawiścią do otoczenia.
Bohater to szuja — minogin, potencjalny radykał (wyobrażam sobie, że mundur SS dobrze by do niego pasował), użalający się nad sobą egoista. Myślę, że dziś wielu takich Espenów siedzi od rana do nocy na Twitterze i zajmuje się głównie nienawidzeniem wszystkiego. Na szczęście dla czytelnika, Sandemose to pisarz starej daty, który potrafi nadać bohaterowi wyjątkowości. Oczywiście, to wyjątkowo podła wjątkowość. W końcu Uciekinier to pogłębiona psychologia mordercy.
Niepokojąca wartość tej lektury rodzi się na styku doświadczenia bohatera literackiego i czytelnika. Espen Arnakke to człowiek podły, ale wśród jego skrajnych poglądów można spotkać całkiem racjonalne i trzeźwe osądy, jak w szaleństwie Hamleta. Nienawistne, ale prawdziwe — nie tylko w Jante. Choćby te o szkole:
W szkole nauczyciel krzyczy na nas za to, że nie pytamy, na radach pedagogicznych zawsze bowiem peroruje, że dzieci należy przyzwyczajać do zadawania pytań. Zapomniał jednak, o co dzieci chętnie pytają. Zupełnie serio uważa, że dziecko spyta o to, ilu mieszkańców liczy Liberia.
Trudno się nie zgodzić, prawda? Albo takie ogólnoludzkie stwierdzenie, pasujące do wszystkiego: Będziemy prześladować świadków tak długo, jak zachowamy idiotyczne przekonanie, że mamy się czego bać, i tak długo, jak będziemy wierzyć, że lęk jest lepszy niż wiedza. Jakoś mi to pasuje do wszystkich przygnębiających reportaży o katastrofach humanitarnych, np. książek Smoleńskiego o Iraku i Kurdach.
To, co u Sandemosego najciekawsze, dotyczy piekła i tortur młodości, ze szczególnym wskazaniem na inicjację seksualną. Są tu ukazane frustracje i lęki związane z dojrzewaniem we wszystkich odcieniach — od przerażenia rodzącą się seksualnością, poprzez zakaz masturbacji i grożenie przez dorosłych karą boską, po udawanie przed rówieśnikami, że już ma się ten pierwszy raz za sobą. Kto nie pamięta tych emocji, ten dysponuje mocnymi mechanizmami wyparcia. A jest tak jak pisze Sandemose: największym oszustwem na świecie jest twierdzenie, że w dzieciństwie jesteśmy szczęśliwi, a dopiero później jest nam gorzej. Przecież w rzeczywistości wiedzie nam się coraz lepiej, najgorszy ze wszystkiego był początek dorastania.
Wychodzi na to, że Uciekinier przecina swój ślad jest jedną z tych książek, w których bohater jest podły, ale od czasu do czasu mówi rzeczy, o których nie wypada mówić w salonie, a jednak są to sprawy ważne. Tak jest z Sartrem, Camusem (ale nie z Dżumy, tylko z Upadku i Obcego), Genetem. W sumie niezłe towarzystwo.
3,5/5
PS. Czytałem przy nowej płycie Frode Haltliego. Bardzo dobrej, choć z początku nieprzystępnej. Ale ona dojrzewa jak późne, jesienne jabłka, trzeba tylko dać jej czas.