Nie znam się na fontach, czyli “Jak przestałem kochać design” Marcina Wichy

Wicha Jak Przestałem kochać design

Mam wrażenie, że wszyscy moi znajomi przeczytali tę książkę przede mną. Jak przestałem kochać design Marcina Wichy stoi u mnie na półce od jakiegoś roku i kto na nią zajrzy, od razu komentuje. Na przykład: a ten dizajn to dobry, nie?

 

Albo: czy­ta­łeś już Wichę? Bo nie widzia­łem na blo­gu. Albo: no co ty, nie masz Wichy na blo­gu? To daj, ja Ci napi­szę (obiecanki-cacanki). Myślę sobie, że to faj­nie, bo tak się jakoś szczę­śli­wie zło­ży­ło, że mam wyłącz­nie takich zna­jo­mych, co czy­ta­ją dobre książ­ki. Ten design jakoś szcze­gól­nie dobrze do tej histo­rii pasu­je, bo ja jestem chy­ba jedy­nym czło­wie­kiem w tym towa­rzy­stwie, któ­re­mu się wymsknie czcion­ka zamiast font.

I tak mi się ten Wicha gdzieś w kolej­ce zawie­ru­szył i nie mógł zna­leźć. Bo co ja tam będę czy­tał jakieś frag­men­ci­ki. I to jesz­cze o desi­gnie. Prze­cież nawet nie znam się na fon­tach. I jak słusz­nie zga­du­je­cie — to był błąd.

Książ­ka Wichy to pierw­szo­rzęd­na daw­ka felie­to­no­we­go humo­ru, dzię­ki któ­re­mu jakoś prze­trwa­łem blitz­krieg boston­ki. Opo­wie­ści o roz­wo­ju i upad­ku kloc­ków Lego, aneg­do­ty o pol­skiej szko­le pla­ka­tu (znie­na­wi­dzo­nej przez Pola­ków, bo była za dobra, w odróż­nie­niu od całej resz­ty rze­czy­wi­sto­ści PRL) i histo­rie róż­nych przed­mio­tów codzien­ne­go użyt­ku są pory­wa­ją­ce. Co z tego, że książ­ka jest nie­rów­na, a aneg­do­ty Wichy cza­sa­mi wyda­ją się tro­chę na siłę poskle­ja­ne. Czy­ta się ją jed­nym tchem.

Naj­lep­sza jest pierw­sza część tej książ­ki — poświę­co­na zmar­łe­mu ojcu. Poru­sza­ją­ca jest ta sce­na, w któ­rej Wicha odrzu­ca wszyst­kie brzyd­kie urny, bo żad­na z nich nie speł­nia pod­sta­wo­wych kry­te­riów este­tycz­nych. W koń­cu urnę robi mu zna­jo­my rzeź­biarz z kwiet­ni­ków, a napis wyci­na Futu­rą. I wresz­cie wszyst­ko jest na swo­im miej­scu. Gdy­by nie auto­bio­gra­ficz­ny cha­rak­ter tego wstę­pu, moż­na by histo­rię urny Pio­tra Wichy pomy­lić z jakimś zna­ko­mi­tym opo­wia­da­niem z krę­gu reali­zmu magicz­ne­go albo z opo­wie­ścia­mi dzia­dow­skim Hra­ba­la.

I tak dowie­dzia­łem się, że Futu­ra to jeden z naj­lep­szych fon­tów. Całe szczę­ście, że na blo­gu mam bez­sze­ry­fo­wą. Ale ja się prze­cież nie znam na fontach.

4/5

Nie znam się na fon­tach, czy­li “Jak prze­sta­łem kochać design” Mar­ci­na Wichy
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: