Baśnie i koszmary, czyli “Piękna córka kata” Angeli Carter

Carter - Piękna córka kata
Mistrzostwo formy i języka, bardzo intensywna, niemal fizycznie osaczająca proza, dużo intelektualnej przyjemności płynącej z odświeżania klasycznych historii i konwencji. Opowiadania Angeli Carter to pozycja mocna i ważna.

Zaczął­bym od tego, że wszyst­kie książ­ki z serii Kla­sy­ka Czar­ne­go wywo­łu­ją we mnie spo­ro emo­cji, bo są ele­ganc­ko wyda­ne, mają pięk­ne okład­ki, wspa­nia­le się je trzy­ma w ręku. Lubię takie rze­czy trzy­mać w ręku i sta­wiać na pół­ce. Ale nie wszyst­kie prze­czy­ta­łem — nie­któ­re z nich sta­no­wią lek­tu­rę zbyt przytłaczającą.

Pięk­na cór­ka kata ostrze­gła mnie za spra­wą tytu­łu — będzie nie­lek­ko. I rze­czy­wi­ście, opo­wia­da­nie o kacie ści­na­ją­cym wła­sne­go syna za kazi­rod­czy seks z sio­strą to jakaś masa­kra. Zwłasz­cza, że w tym świe­cie i w tej nar­ra­cji (jakaś naj­czar­niej­sza fan­ta­zja na temat śre­dnio­wie­cza na zadu­piu) pięk­na cór­ka kata nale­ży wyłącz­nie do ojca. Coś strasz­ne­go! W wie­lu spo­śród tych 31 opo­wia­dań poczu­cie psy­cho­lo­gicz­nej czy egzy­sten­cjal­nej masa­kry wca­le nie jest dużo mniej­sze. A jed­nak one potra­fią też oczarować.

Ange­la Car­ter spe­cja­li­zo­wa­ła się w dekon­struk­cjach dobrze zna­nych już z kla­sy­ki lite­ra­tu­ry nar­ra­cji, choć­by lite­ra­tu­ry przy­go­do­wej, podróż­ni­czej, roman­su, opo­wia­da­nia gro­zy. Są też opo­wia­da­nia o Edga­rze Alla­nie Poe i o egzo­tycz­nej kochan­ce Baudelaire’a. Mój ulu­bio­ny tekst w zbio­rze trak­tu­je o nos­fe­ra­tu — tym razem jest to cher­la­wa kobie­ta, o któ­rej przy­stoj­niak ze świa­ta z zewnątrz myśli, że jest cudow­na, ale jakaś zabu­rzo­na. Prze­wrot­ki nie będę opo­wia­dał, bo popsu­ję zabawę.

Głów­ny trzon tomu to nowe odczy­ta­nia baśni. i to tych dobrze zna­nych — o Pięk­nej i Bestii, Czer­wo­nym Kap­tur­ku, Kop­ciusz­ku, Kocie w Butach itd. Nie­któ­re są pięk­ne, inne odpy­cha­ją­ce (posta­cie na pół ludz­kie, na pół zwie­rzę­ce bywa­ją u niej napraw­dę krin­dżo­we), wszyst­kie intry­gu­ją i nie pozo­sta­wia­ją czy­tel­ni­ka obo­jęt­nym. Choć po kil­ku z rzę­du już wia­do­mo, że lek­tu­ra kolej­ne­go to spo­re ryzy­ko. Ja się go podej­mo­wa­łem i zwy­kle wygry­wa­łem. Język jest gęsty, a wra­że­nia wyraziste.

Aha, baj­ka o Kocie w Butach jest bar­dzo nie­przy­zwo­ita i bar­dzo śmiesz­na. Osiem­na­ście plus. Co tam się wyra­bia! Napi­szę tyl­ko, że kot­ka Prąż­ka mówi mu tak: Zdej­mij­że te prze­klę­te bucio­ry, ty nie­okrze­sa­ny gbu­rze; przez te two­je obca­sy deli­kat­ną skó­rę na pod­brzu­szu mam kom­plet­nie pora­nio­ną.

Czy war­to? War­to. Cho­ciaż cza­sa­mi trze­ba mieć moc­ne nerwy.

5/6

PS. Archi­wal­ne kon­cer­ty SBB też są pięk­nie wyda­ne i też nie wszyst­kie kupu­ję. Ten ład­nie pasu­je kolo­ry­stycz­nie do Pięk­nej cór­ki kata.

Baśnie i kosz­ma­ry, czy­li “Pięk­na cór­ka kata” Ange­li Carter
Facebooktwitterlinkedintumblrmail