Newsy vintage, czyli “Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej” Łazarewicza

łazarewicz sprawa gorgonowej
Nowy reportaż śledczy Łazarewicza tym razem poświęcony jest procesowi stulecia, który odbył się w dwudziestoleciu międzywojennym. Sprawa Gorgonowej rozpalała wtedy emocje jeszcze większe, niż zaginięcie Ewy Tylman i morderstwo Madzi z Sosnowca. Łazarewicz bada nie tylko kulisy morderstwa i procesu, lecz także społeczne reakcje na zbrodnię i karę.

Mam taką nie­spe­cjal­nie prak­tycz­ną przy­pa­dłość, że z regu­ły kiep­sko orien­tu­ję się w new­sach z pierw­szych stron gazet (a wła­ści­wie ze stron głów­nych plotkarsko-informacyjnych por­ta­li). I dla­te­go nie bar­dzo pamię­tam, na czym sta­nę­ło ze spra­wą mamy Madzi, a o Alfiem Evan­sie dowie­dzia­łem się cze­goś bli­żej dopie­ro wte­dy, gdy Alfie umarł. Za to pro­ces Gor­go­no­wej z począt­ku lat trzy­dzie­stych — o, to coś dla mnie. Pew­nie dla­te­go, że bar­dziej od słyn­nych pol­skich mor­der­czyń inte­re­su­je mnie pol­skie spo­łe­czeń­stwo. A od prze­bie­gu i wyni­ku pro­ce­su wszech­cza­sów cie­kaw­sze są jego kul­tu­ro­we konteksty.

Ukamieniować ją!

I tak książ­ka Łaza­re­wi­cza uka­zu­je przede wszyst­kim wsty­dli­wą, ale nie­szcze­gól­nie dobrze przez nas skry­wa­ną, sil­ną potrze­bę odwe­tu. Czy to nasza wybit­nie naro­do­wa cecha, czy raczej coś ogól­no­ludz­kie­go, ponadna­ro­do­we­go? Z książ­ki Łaza­re­wi­cza tego się nie dowie­my, ale za to przyj­rzy­my się z bli­ska kon­ser­wa­tyw­nej spo­łecz­no­ści przed­wo­jen­ne­go Lwo­wa (ach, tego świę­te­go, na poły mitycz­ne­go, przed­wo­jen­ne­go Lwo­wa), któ­rej przed­sta­wi­cie­le rzu­ca­li kamie­nia­mi w więź­niar­kę prze­wo­żą­cą Gor­go­no­wą z budyn­ku sądu do aresztu.

Uka­mie­nio­wa­nie to zna­ko­mi­ta kara, bo z biblij­nym rodo­wo­dem, ide­al­na dla mor­der­czy­ni. Nawet, jeśli wyrok sądu jesz­cze nie zapadł. Rząd­ni samo­są­du Lwo­wia­nie z począt­ku lat 30. przy­po­mi­na­ją tu fana­ty­ków z Ku-Klux-Klanu. I jed­ni, i dru­dzy na co dzień byli porząd­ny­mi oby­wa­te­la­mi, a gra­ni­ca pomię­dzy nor­mal­no­ścią i zbio­ro­wym sza­leń­stwem jest bar­dzo umowna.

Przy oka­zji obser­wu­je­my pola­ry­za­cję gazet i auto­ry­te­tów. Pra­wi­co­wa pra­sa żąda­ła powie­sze­nia Gor­go­no­wej, ude­rza­jąc jed­no­cze­śnie w anty­se­mic­kie nuty. Z dru­giej stro­ny bary­ka­dy rze­tel­nej oce­ny, doko­na­nej nie tyl­ko przez kon­ser­wa­tyw­nych męż­czyzn z ławy przy­się­głych, żąda­ły lewi­cu­ją­ce i femi­ni­zu­ją­ce pisar­ki, m.in. Ire­na Krzy­wic­ka. I na pra­wo, i na lewo wrza­ło od ogrom­nych emocji.

A gdzie literatura?

Łaza­re­wicz jest jak zwy­kle zdy­scy­pli­no­wa­nym repor­te­rem, zatem jego styl cha­rak­te­ry­zu­je przede wszyst­kim powścią­gli­wość. Naj­wię­cej lite­rac­kie­go nadę­cia znaj­dzie­my nie u Łaza­re­wi­cza, lecz w obszer­nie cyto­wa­nych wycin­kach z mię­dzy­wo­jen­nych gazet. I w mowie pro­ku­ra­to­ra — arcy­mi­strzow­skim popi­sie sądo­wej retoryki:

Kie­dy pój­dzie­cie pano­wie do sali narad, by wydać sąd osta­tecz­ny, zaczoł­ga się za wami duch nie­win­nie zamor­do­wa­ne­go dziew­czę­cia. Nie odwra­caj­cie od nie­go gło­wy, patrz­cie na nie, choć w miej­scach jasnych oczu zwró­cą się ku wam puste oczo­do­ły, choć dzie­cię­ce cia­ło zżar­te jest przez zie­mię. Popa­trz­cie jed­nak na nie. Pod­nie­sie ku wam pisz­cze­le swo­ich rąk, skie­ru­je bez­mię­sny palec w waszą stro­nę i gło­sem cichym, zza gro­bu wyszep­ce: „To ona mnie zabiła”.

A czy zabi­ła napraw­dę — spró­buj­cie zgad­nąć sami.

4/5

PS. Książ­kę czy­ta­łem przy nowiut­kiej pły­cie zna­ko­mi­te­go pia­ni­sty, Ada­ma Mako­wi­cza, któ­ry grał też ostat­nio z Miś­kiem Urba­nia­kiem i jego dziew­czy­ną, Ulą Dudziak (podob­no wyje­cha­li do Sta­nów). A tak w ogó­le Polish Jazz to faj­na seria, cie­ka­we, jak się rozwinie.

ja urbanator

New­sy vin­ta­ge, czy­li “Koron­ko­wa robo­ta. Spra­wa Gor­go­no­wej” Łazarewicza
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: