Książki Mirandy July to jak dotąd najlżejsze gatunkowo pozycje w katalogu Pauzy — bez gwałtów, morderstw ani maltretowania nieletnich. No, czasami pojawia się dziwny seks, a wszystko tonie w oparach absurdu, całość jednak raczej lekkostrawna.
Miranda July wywołała w zeszłym roku sporo hałasu, bo ukazało się pierwsze polskie tłumaczenie jej prozy — powieść Pierwszy bandzior. Wtedy wydawało mi się, że to jej debiut, a tu nagle okazuje się, że nie. Przed Pierwszym bandziorem pisarka rzuciła na amerykański rynek tomik opowiadań, które pewnie wcześniej ukazywały się po różnych gazetach, jak to opowiadania w Stanach.
I jak się je czyta? Bardzo dobrze się je czyta. Każde z krótkich opowiadań zebranych w książce Pasujesz tu najlepiej mogłoby być punktem wyjścia do większej formy. Tylko po co? Miranda July bardzo lubi doprowadzać swoich bohaterów do absurdalnych, trochę surrealistycznych sytuacji (np. trenowanie do zawodów pływackich na sucho), które w moim odczuciu nie zawsze wytrzymałyby formułę powieści, ale mają idealną porcję pary na short story. Dlatego wolę zbiorek Pasujesz tu najlepiej od Pierwszego bandziora — sporo w nim świeżych pomysłów skrojonych w taki sposób, że czytelnik nie zdąży się znudzić, a już dostaje kolejny strzał na odlew.
Miranda July jest wyluzowana, bezczelna i tylko czasami trochę wulgarna. Pachnie feminizmem, ale już przetrawionym przez popkulturę (PIERDOL SWÓJ GENDER), zwłaszcza przez kino — pisarka tworzy też scenariusze filmowe i grywa czasami tu i tam. Dlatego jej bohaterki zwykle znajdują się właśnie w filmowych sytuacjach, np. wikłają się w podejrzane relacje erotyczne z sąsiadami albo — co gorsza — psychoterapeutami. Potem zostaje niesmak: natychmiast pomyślałam o odejściu z pracy, jak również o obcięciu włosów sobie i jemu. Wyobraziłam sobie, że ścinam nam włosy, mieszam ze sobą i podpalam, po czym odchodzę. Lecz niczego takiego nie zrobiłam.
Postaci powoływane do życia przez Mirandę July nadużywają psychoterapii, nadmiernie analizują swoje emocje i reakcje, używają nawet sloganu wprost z prasy psychologicznej. I w niczym im to nie pomaga, ku rozbawieniu czytelnika. Jest w tym jakiś znak czasów, dlatego najciekawiej jest wtedy, gdy psychobabble spotyka się z satyrą na korpoświat. Jak we fragmencie o Logan Education Center:
Mają tam niesamowite place zabaw dla uczniów na wózkach i „miękkie pokoje”, gdzie uczniów tych zdejmuje się z wózków i zachęca do swobodnego poruszania. Przypomina im się, że ruch to nie tylko przemieszczanie się z punktu „A” do punktu „B”, lecz także niuanse i emocje. Wynaleziono tam Nowe Gesty. Raz na miesiąc centrum odwiedzali badacze z Microsoftu: zdejmowali buty, kładli się na podłodze i po prostu pozwalali, żeby wszystko działo się wokół nich.
Mam do Mirandy July dystans, bo dość często czułem, że jej narracje dzieją się gdzieś daleko ode mnie, w przestrzeni bohaterek filmów z festiwalu Sundance. Ale też doceniam warsztat i umiejętność opowiadania dziwacznych historii, a krótkie formy wyraźnie pisarce służą.
3,5/5
PS. Do opowiadań z tomiku Pasujesz tu najlepiej pasuje najlepiej nowa płyta Gudrun Gut z mocnym singlem Baby I Can Drive My Car.