Dvořák usidlony, czyli “Scherzo capriccioso” Josefa Škvorecký’ego

Scherzo capriccioso
Powieść biograficzna niby nie należy do gatunków reprezentujących wyżyny epiki, ale Škvorecký najwyraźniej jest cudotwórcą. Jego książka o Dvořáku to majstersztyk.

Utwór Škvorecký’ego sku­pia się na ame­ry­kań­skim epi­zo­dzie w bio­gra­fii Dvo­řáka. Jego trzy­let­ni pobyt w USA owo­co­wał sym­fo­nią Z Nowe­go Świa­ta, uwa­ża­ną za eks­trakt muzy­ki euro­pej­skiej (neo­ro­man­tycz­nej) po prze­nie­sie­niu na ame­ry­kań­ski grunt. Naj­głęb­sze war­stwy powie­ści odsła­nia­ją niu­an­se towa­rzy­szą­ce wpro­wa­dza­nym tema­tom, np. sta­rej nie­wol­ni­czej pie­śni, któ­ra mia­ła posłu­żyć jako budu­lec w tema­cie prze­wod­nim Lar­go (choć wszy­scy myśle­li, że to gło­sy pre­rii). Škvorecký’ego jed­nak jak zwy­kle naj­bar­dziej inte­re­su­ją kwe­stie towarzysko-erotyczne, któ­re też jak zwy­kle słu­żą jako pre­tekst do uka­za­nia świa­ta w całej jego zło­żo­no­ści, niczym Joy­ce z Pro­ustem. I tu tkwi arcy­dziel­ność powieści.

Czy­ta­my zatem o skom­pli­ko­wa­nych rela­cjach towa­rzy­skich nowo­jor­skiej socje­ty zwią­za­nej z kul­tu­rą muzycz­ną, ale też poja­wia­ją się pięk­ne remi­ni­scen­cje z życia na Sta­rym Kon­ty­nen­cie. Są oczy­wi­ście roz­le­gle pro­wa­dzo­ne wąt­ki miło­sne, roz­pi­sa­ne na kil­ko­ro boha­te­rów (naj­wy­bor­niej­szy jest zwią­za­ny z Otyl­ką, cór­ką kom­po­zy­to­ra). Moż­na tę książ­kę czy­tać jako tekst o rasi­zmie. I tu nasu­wa się sze­reg pytań. Dla­cze­go kry­ty­cy z upo­rem umniej­sza­li rolę innych niż euro­pej­skie wpły­wów w IX Sym­fo­nii? Dla­cze­go boha­te­ro­wie z upo­rem uży­wa­ją słów Murzyn i India­nin, chy­ba już w cza­sach powsta­wa­nia tej powie­ści uwa­ża­nych za obraź­li­we? A prze­cież sam Mistrz Dvo­řák przy­by­wa z Euro­py pełen raso­wych uprzedzeń!

Ponad­to tekst jest świet­ny lite­rac­ko. Nie­mal każ­dy z epi­zo­dów pro­wa­dzo­ny jest przez inne­go nar­ra­to­ra per­so­nal­ne­go, bez­po­śred­nio lub pośred­nio zwią­za­ne­go z życiem Dvo­řáka w Sta­nach Zjed­no­czo­nych (kil­ka­krot­nie poja­wia się jego ame­ry­kań­ska chle­bo­daw­czy­ni), co daje efekt świe­żo­ści przy każ­dym kolej­nym roz­dzia­le. Epi­zod, w któ­rym czy­ta­my o upoj­nej nocy spę­dzo­nej przy ponad dwu­dzie­stu (!) szklan­kach podwój­nej whi­skey wypi­tych w wie­lu roz­ma­itych loka­lach przy­po­mi­na naj­bar­dziej gar­gan­tu­icz­ne opi­sy z Czu­łe­go bar­ba­rzyń­cy Hra­ba­la. A sce­na, w któ­rej ława przy­się­głych wypi­ja becz­kę nie­le­gal­ne­go piwa, nie osią­gnąw­szy jed­no­myśl­no­ści co do spo­ży­wa­ne­go napo­ju? Coś pięk­ne­go. I nawet, jeże­li nie­któ­re ustę­py są po ame­ry­kań­sku prze­ga­da­ne, Škvo­rec­ký i tak final­nie wygry­wa, bo całość sta­no­wi urze­ka­ją­cą pano­ra­mę życia u schył­ku XIX wieku.

I na koniec uro­czy frag­ment z listu cze­skiej Ame­ry­kan­ki Rosie (któ­ra dość szyb­ko zapo­mnia­ła wie­lu ojczy­stych lek­se­mów) do jej przy­ja­ciół­ki z kra­ju lat dziecinnych:

Ale to wrzuć do pie­ca NA PEWNO for siur! Bo Fadr się będzie ske­ro­wał, żebym w Szi­kej­go nie stra­ci­ła panieństwa!
Well, moja zło­ta, to już się nie może stać.
Ale tutaj tak się wca­le tego nie trak­tu­je jak w Koby­lich Łąkach.

5/6

Dvo­řák usi­dlo­ny, czy­li “Sche­rzo capric­cio­so” Jose­fa Škvorecký’ego
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: