Ucieczka z ziemi jałowej, czyli “Grona gniewu” Johna Steinbecka

Grona gniewu
Książka z mojej listy wstydu, nareszcie wykreślona. Kiedyś znokautował mnie humor powieści Tortilla Flat, później urzekł język Myszy i ludzi. Grona gniewu to jednak wyzwanie.

Myślę, że gdy­by trze­ba było czy­tać tę książ­kę z przy­mu­su, bo żela­zny kanon, jak to robią w Sta­nach, to by była źró­dłem cier­pie­nia. Bo roz­miar. Bo nużą­ca mono­to­nia powie­ści w dro­dze. Bo przy­gnę­bia­ją­ca tema­ty­ka — wiel­ka migra­cja drob­nych far­me­rów ze środ­ko­wych sta­nów, dotknię­tych nie tyl­ko kry­zy­sem z lat 30., ale też strasz­li­wy­mi, nisz­czą­cy­mi doro­bek całe­go życia burza­mi pia­sko­wy­mi, spo­wo­do­wa­ny­mi przez kil­ka­dzie­siąt lat prak­ty­ko­wa­nia nie­roz­waż­ne­go, wyja­ła­wia­ją­ce­go zie­mię eks­pan­syw­ne­go rolnictwa.

To nie jest przy­jem­na lektura.

Gdy­by szu­kać odnie­sień mię­dzy Gro­na­mi gnie­wu a naszym rodzi­mym kano­nem, sta­wiał­bym na podo­bień­stwo do Żerom­skie­go. W związ­ku z ogrom­ną wraż­li­wo­ścią i zaan­ga­żo­wa­niem auto­ra, wyraź­nie współ­czu­ją­ce­mu boha­te­rom. W związ­ku z zaan­ga­żo­wa­ną, anty­ka­pi­ta­li­stycz­ną wymo­wą. I wresz­cie w związ­ku z kon­cep­cją powie­ści, w zamia­rze wca­le nie aspi­ru­ją­cej do mia­na lite­rac­kie­go arcy­dzie­ła, raczej zbe­le­try­zo­wa­nej publi­cy­sty­ki, prze­ry­wa­nej sym­bo­licz­ny­mi opi­sa­mi natu­ry bio­rą­cej odwet za zie­mię jało­wą oraz roz­wa­ża­nia­mi o nie­spra­wie­dli­wo­ściach społecznych.

Kto czy­ta z przy­jem­no­ścią Żerom­skie­go? Ja lubię, ale ja jestem wariat.

Lubię cię­żar tej powie­ści. Boha­te­ro­wie wędru­ją­cy na mitycz­ny Zachód są hero­icz­ni, zma­ga­ją się z losem, życiem i śmier­cią. Jak u Faulk­ne­ra, a ja lubię Faulk­ne­ra. Lubię kla­sycz­ną, dzie­więt­na­sto­wiecz­ną z ducha, czy­li w latach 30. już tro­chę prze­sta­rza­łą nar­ra­cję trze­cio­oso­bo­wą, bo pozwa­la zdy­stan­so­wać się do tych nie­szczęść i czy­tać dalej.

I lubię to, że u Ste­in­bec­ka są obraz­ki z praw­dzi­we­go życia, jak się ludzie kocha­ją, jak dziew­czy­na cier­pi po tym, gdy jej facet dał nogę i zosta­wił ją z dziec­kiem, jak pastor tra­ci wia­rę, bo lubi się tarzać po tra­wie z dziew­czy­na­mi i nie może przy­jąć do wia­do­mo­ści, że Bogu może się to nie podobać.

A że ta epo­pe­ja taka dłu­ga? No trud­no. Jak to epopeja.

5/6

PS. Powi­nie­nem dać fot­kę książ­ki z pły­tą Dust And Dre­ams Came­la, ale jej nie mam. A na legal­nych stre­amin­gach nie ma. NIe­le­gal­nych źró­deł nie zamiesz­czam. Na Alle­gro aktu­al­nie cho­dzi za jakieś 8 dych i wię­cej. No to trud­no, to nie jest wybit­na pły­ta, a zespół nie pora­dził sobie z cię­ża­rem gatun­ko­wym Gron gnie­wu. To poszła fot­ka z Biblio­te­ki Raczyńskich.

Ale mogą Pań­stwo posłu­chać Spe­ar Of Desti­ny. Też nie mam jej na pół­ce, ale jest w streamingu:

Uciecz­ka z zie­mi jało­wej, czy­li “Gro­na gnie­wu” Joh­na Steinbecka
Facebooktwitterlinkedintumblrmail