Reportaż Wolfganga Bauera o zbrodniach Boko Haram ukazał się w Polsce bardzo szybko, zaledwie w kilka miesięcy po wydaniu niemieckiego oryginału. Znakomicie, bo to bardzo ważny tekst. Trudno o ważniejsze i bardziej aktualne. Najpierw depesze z Syrii autorstwa Janine di Giovanni, teraz Porwane. Boko Haram i terror w sercu Afryki Bauera – Wydawnictwo Czarne naprawdę robi wiele, by polscy czytelnicy na bieżąco zapoznawali się z najważniejszymi pracami reporterskimi poświęconymi współczesnym zbrodniom wojennym.
Nie jest łatwo się z nimi zmierzyć. Terror Boko Haram, podobnie jak Państwa Islamskiego, trwa w tej chwili i nie wiadomo, kiedy się zakończy. Ani w jaki sposób. O ile w ogóle się zakończy – Boko Haram nieustannie przekształca się w nowe formy, zmienia struktury i wyznacza sobie coraz to nowe cele. Nie da się czytać książki o najokrutniejszej (prawdopodobnie) organizacji terrorystycznej na świecie, a później spać spokojnie. I chyba o to chodzi – żeby mieć oczy otwarte i chociaż próbować zapobiec zagrożeniom, jakie niesie ze sobą fanatyzm religijny w połączeniu ze słabym państwem i skrajną biedą. Bo to jest fundament, na którym zbudowana została organizacja Boko Haram.
Na szczęście Wolfgang Bauer zdaje relację ze zbrodni dziejących się w Nigerii w taki sposób, że jakoś można dobrnąć do końca. Wszystko za sprawą doskonałej kompozycji. Relacje kobiet, które ocalały po porwaniu i uwięzieniu w buszu przez Boko Haram przerywane są narracją odautorską, w której poznajemy historię powstania i ewolucji organizacji terrorystycznej. Same relacje ofiar terrorystów, bez komentarza i bez tła politycznego, byłyby pewnie zbyt trudne do zniesienia. Autor ich nie ubarwia, nie wyolbrzymia krzywd porwanych kobiet, lecz stara się je zrozumieć. I chce, żebyśmy również się postarali. Żeby kobiety z Nigerii zostały wysłuchane.
Całości dopełniają piękne, czarno-białe zdjęcia Andy’ego Spyry, który towarzyszył Bauerowi w wyprawach do północnej Nigerii. Dzięki nim historie porwanych, a później więzionych, siłą wydawanych za mąż, bitych, gwałconych, zmuszanych do rodzenia dzieci swoich oprawców kobiet stają się jeszcze bardziej przejmujące.
A przecież to tylko kilka historii. Tych kobiet, które uciekły i którym udało się przeżyć tę ucieczkę. Opowieści tych kobiet, które pozostały w buszu lub zostały zamordowane nie usłyszymy. Możemy tylko domyślać się, jakie historie kryją się za doniesieniami o kolejnych kobietach uczestniczących w samobójczych akcjach terrorystycznych w Afryce. Bo ofiary Boko Haram są też zmuszane do odpalania bomb na ulicach i bazarach.
W jednej z wypowiedzi Abubakara Shekaua, samozwańczego przywódcy Boko Haram, padają słowa: i nawet jeśli społeczeństwo nas nie zna, to Allah zna każdego. Mam nadzieję, że żaden spośród Bogów nie nakłania swoich wyznawców do gwałtów i morderstw bez końca. Że jednak świat się mimo wszystko opamięta. Pewnie to naiwne życzenia.
5/5 (pozycja obowiązkowa)