Coś optymistycznego, czyli “Przewiew. 12 historii otwartych”

Przewiew
Zebrane w tym tomiku teksty może nie należą do najwybitniejszych przykładów polskiej szkoły reportażu, ale przynajmniej wnoszą do zatrzaśniętego na cztery spusty domu coś optymistycznego.

A to już jest coś. Przy­znam się szcze­rze, że mam pro­blem z czy­ta­niem pod­czas tej kwa­ran­tan­ny — wszyst­ko mnie przy­gnę­bia, a na dłu­gie, krze­pią­ce książ­ki typu reali­stycz­na powieść pozy­ty­wi­stycz­na zwy­czaj­nie nie mam cza­su, bo jestem zaro­bio­ny po uszy, a czas pra­cy wydłu­ża się z każ­dym tygo­dniem (jak­by tego było mało, wła­śnie zamknę­li też lasy). A tu pro­szę — dwa­na­ście krót­kich tek­stów i więk­szość z nich jest o ludziach zmie­nia­ją­cych świat na lep­sze. O rodzin­nym domu dziec­ka, o małej szko­le dla dzie­ci ze spek­trum auty­zmu, o warsz­ta­tach z femi­ni­stycz­ne­go punk roc­ka, o ludziach szu­ka­ją­cych pojed­na­nia polsko-ukraińskiego w cie­niu nacjo­na­li­stycz­nych sztandarów.

Moim ulu­bio­nym tek­stem jest histo­ria Gaika — Gru­zi­na, któ­ry w Pol­sce pra­co­wał przy grach symu­la­cyj­nych przy­go­to­wu­ją­cych wolon­ta­riu­szy do pra­cy z uchodź­ca­mi. Ale to o kobie­tach sta­wia­ją­cych drzwi do sta­rych łem­kow­skich chat pośród łąk pora­sta­ją­cych spa­lo­ne nie­gdyś wioski-widma też jest w porząd­ku. Całość przy­jem­nie wyda­na i wzbo­ga­co­na pięk­ny­mi zdję­cia­mi — por­tre­ty Anny Bedyń­skiej z Prze­wie­wu są napraw­dę piękne.

Może w innym cza­sie, bez schył­ko­wych nastro­jów spo­wo­do­wa­nych kwa­ran­tan­ną, był­bym dla tych tek­stów bar­dziej suro­wy. Bo to wła­ści­wie tyl­ko wpraw­ki, a nie porząd­na, wyczer­pu­ją­ca publi­cy­sty­ka. Bo od razu widać, że te tek­sty powsta­wa­ły według jed­ne­go klu­cza, w ramach pisar­skie­go pro­jek­tu — absol­wen­ci Pol­skiej Szko­ły Repor­ta­żu zre­ali­zo­wa­li go m. in. we współ­pra­cy z Fun­da­cją Szko­ła Lide­rów, a pod nad­zo­rem wszech­obec­ne­go ostat­nio Fili­pa Sprin­ge­ra. No, przy­naj­mniej pod dobrym kie­row­nic­twem ten pro­jekt prze­bie­gał, a Sprin­ger to moc­ny znak jako­ści. Co cie­ka­we, tekst Sprin­ge­ra wca­le się tu nie wybi­ja jako szcze­gól­nie wybit­ny. I to też dobrze.

Jak coś powsta­je w ramach pro­jek­tu, to od razu wia­do­mo, że będzie bliż­sze lite­ra­tu­rze ten­den­cyj­nej niż reali­zmo­wi. Tutaj też tak jest. Ale przy­naj­mniej ten Prze­wiew powsta­wał w dobrej inten­cji. I pozwa­la też na kil­ka głę­bo­kich wde­chów, przy któ­rych wyda­je się, że jesz­cze będzie prze­pięk­nie. Jest nam to teraz bar­dzo potrzebne.

3/5

Dzi­siaj Jaz­z­po­spo­li­ta. To też coś pozy­tyw­ne­go. Muzy­ka z odde­chem, zna­ko­mi­tą melo­dy­ką i świet­nym kli­ma­tem. War­to słu­chać, bo jest w tym powie­trze, któ­re­go w tych naszych miesz­ka­niach tro­chę za mało.

Coś opty­mi­stycz­ne­go, czy­li “Prze­wiew. 12 histo­rii otwartych”
Facebooktwitterlinkedintumblrmail
Tagged on: