Epicko o epidemii, czyli “Wierzyliśmy jak nikt” Rebekki Makkai

Amerykańska proza utrzymana w konwencji Godzin Cunninghama robi wrażenie ze względu na rozmach, intensywność emocjonalną i temat — epidemię AIDS z lat 80.
Recenzje książek dobrych, złych i brzydkich. Bez zdjęć z latte przy kominku i bez śmiesznych kotków. Sautée z solą i pieprzem.
Amerykańska proza utrzymana w konwencji Godzin Cunninghama robi wrażenie ze względu na rozmach, intensywność emocjonalną i temat — epidemię AIDS z lat 80.
Tyle marudziłem, że mi się na tej kwarantannie książki nie podobają, że mnie nic nie bierze, nie wciąga. Stramer wciągnął. Właściwie to zwykłem obchodzić powieść historyczną szerokim łukiem, bo nie jest mi dobrze ani w okolicach Trylogii, ani Gry o
Polityczno-społeczny esej Gniew Tomasza S. Markiewki to tekst krótki i celny, bo skupiony na istocie polsko-polskich wojenek. Przy okazji można przypomnieć sobie, że społeczeństwo to nie automat, a wyborcy są nie tylko wkurzeni, ale też wrażliwi. Rzeczywiście, łatwo zapomnieć. Gniew
Powiecie pewnie, że to nic nadzwyczajnego teraz czytać o jakichś aferach gospodarczych, ale jednak książka o węglu z Doniecka robi wrażenie i tłumaczy co nieco z zawiłości współczesnego świata. Czarne złoto jest typowym reportażem śledczym z historyczno-kulturowym wprowadzeniem w zagadnienie.
Ukazała się wczoraj, a mogła się nie ukazać. Druga książka Therese Bohman wyszła w samym środku lockdownu, a wydanie jej z pewnością nie było prostą decyzją. Nie wiem, czy to się spina, tym bardziej szanuję, jak małe labele wydają książki
Reportaż śledczy o niewyjaśnionej do dziś śmierci dziewięciorga turystów na stoku uralskiej góry zawiera historię na tyle wciągającą, że jest ona w stanie oderwać na dwa-trzy dni od bieżących wiadomości o koronawirusie. Tragedia na Przełęczy Diatłowa opowiada o tragicznie zakończonej
Czarne wznowiło na pandemiczną Wielkanoc esej o dżumie, cholerze i AIDS sprzed 25 lat z okładem. Dla mnie to krzepiąca lektura, bo chyba zaczynam coś rozumieć. A przynajmniej w zakresie absurdalnych zakazów, zwłaszcza absolutnego zakazu przebywania sam na sam z
Nareszcie coś, co wessało mnie na tyle, że choć na parę chwil zapomniałem o zamknięciu w ciasnym mieszkaniu w bloku. Škvorecký zabiera nas do Czech w znacznie gorsze czasy, a robi to z takim poczuciem humoru, że ten gorzki świat
Zebrane w tym tomiku teksty może nie należą do najwybitniejszych przykładów polskiej szkoły reportażu, ale przynajmniej wnoszą do zatrzaśniętego na cztery spusty domu coś optymistycznego. A to już jest coś. Przyznam się szczerze, że mam problem z czytaniem podczas tej